Nieczynny wybieg dla niedźwiedzi brunatnych przy warszawskim zoo od strony al. Solidarności został pomalowany złotą farbą. Artyści wyjaśnili, że zrobili to by miejsce stało się „złotą wyspą” wyciszenia.
Mieszkańcy Pragi przecierali oczy ze zdumienia widząc nowy wygląd nieczynnego już, ale wciąż bardzo popularnego zewnętrznego wybiegu dla niedźwiedzi brunatnych. W weekend szare skały zostały pomalowane złotą farbą. Okazało się, że wybieg zmienił kolor w ramach projektu Złota Wyspa. Został przemalowany przez uczestników tego projektu.
"Projekt Złota Wyspa jest realizowany na terenie dawnego wybiegu niedźwiedzi brunatnych w związku z wystawą pt. "Drugiej wiosny nie będzie. Dzieci i sztuka w XX i XXI wieku" prezentowaną na Zachęcie. Projekt stworzyliśmy na podstawie porozumienia z Zachętą – Narodową Galerią Sztuki oraz Muzeum Warszawy" - wyjaśniła PAP Aleksandra Łozowska z działu komunikacji społecznej warszawskiego zoo.
Złota wyspa to projekt Pawła Althamera, w ramach którego w środku miasta ma powstać strefa ciszy i kontemplacji. Pomalowanie wybiegu na złoto, to element projektu, który trwać będzie do końca września.
Przemalowany wybieg wzbudził wiele kontrowersji. Mieszkańcy podzieli się na dwie grupy: entuzjastów i krytyków pomysłu.
"Super pomysł, żeby wykorzystać inaczej tę przestrzeń!" - pisze internautka. "To wygląda okropnie i tandetnie" - skomentowała jej wpis inna.
"Lepszy taki pomalowany niż zarośnięty. Jestem za takimi artystycznymi działaniami. I tak tam już nic nie dzieje" - komentuje internauta. "Kolejne złote przepalanie publicznej kasy przez artystów" - krytykuje kolejny.
Misie, które mieszkały na tym wybiegu zostały przeniesione w maju 2020 roku na teren zoo. Decyzję podjęto po dramatycznym wydarzeniu, kiedy to pijany 23-latek wskoczył na wybieg, szarpał i podtapiał niedźwiedzia. Po incydencie ogród zoologiczny wydał oświadczenie, z którego wynika, że 37-letnia niedźwiedzica wyszła z ataku bez szwanku, ale była mocno zestresowana.
23-latek usłyszał zarzuty znęcania się nad niedźwiedzicą Sabiną oraz zakłócenia miru. Mężczyzna przyznał się do winy, wyraził skruchę i wolę dobrowolnego poddania się karze zaproponowanej przez prokuratora w wymiarze dwóch lat ograniczenia wolności poprzez wykonywanie prac społecznych, orzeczenia nawiązki w wysokości 5 tysięcy złotych na cel związany z ochroną zwierząt, a także powstrzymywania się od nadużywania alkoholu.