EN

25.03.2023, 11:15 Wersja do druku

Warszawa. Muzyka Andrzeja Korzyńskiego do filmów „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza” – w odświeżonej wersji

Dwie ścieżki dźwiękowe z dorobku Andrzeja Korzyńskiego, do filmów Andrzeja Wajdy „Człowiek z marmuru” i „Człowiek z żelaza”, wydała wytwórnia GAD. W odświeżonej, poszerzonej i zremasterowanej wersji. Płyta „Andrzej Korzyński – Człowiek z żelaza/Człowiek z marmuru” już dostępna w sprzedaży.

fot. Ireneusz Sobieszczuk/TVP/PAP

„Współpraca Andrzeja Wajdy i Andrzeja Korzyńskiego dała polskiej muzyce filmowej cały szereg porywających realizacji, a dwa filmy o historii Birkutów mają wśród nich miejsce szczególne. To z jednej strony muzyka pełna hipnotycznych, dyskotekowych rytmów, pulsujących syntezatorów i elektronicznych gitar (Człowiek z marmuru), a z drugiej – mnóstwo szerokich, orkiestrowych tematów, przetwarzanych na różne sposoby (Człowiek z żelaza). W programie płyty znalazły się m.in. funkowe Baby Bump, znane z czołówki Człowieka z marmuru, oraz Nadzieja i Los człowieka, jedne z najpiękniejszych orkiestrowych tematów w całej twórczości Korzyńskiego” – czytamy w oficjalnym opisie albumu. Wydawnictwo dołącza do coraz większej kolekcji soundtracków Korzyńskiego wydanych przez wytwórnię GAD Records.

Płyta została przygotowana na podstawie taśm znajdujących się w archiwum artysty. Oryginalne ścieżki dźwiękowe zremasterowano, zaś podstawowy materiał muzyczny z „Człowieka z żelaza” uzupełniono o utwory dostępne dotąd wyłącznie na francuskim wydaniu soundtracku w wersji winylowej z lat osiemdziesiątych. Dodano również trzy niepublikowane dotąd fragmenty, których nie wykorzystano w ostatecznej wersji obrazu. Wydaniu CD towarzyszy książeczka z fotosami, obszernym szkicem na temat filmów i muzyki oraz ze zdjęciami notatek przekazanymi z archiwum kompozytora.

Od końca lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Korzyński był jednym z najbardziej wziętych polskich kompozytorów muzyki filmowej, cenionym w Polsce i na świecie. Do jego dzieł należą m.in. ścieżki dźwiękowe do filmów Andrzeja Żuławskiego: „Diabeł” (1972), „Na srebrnym globie” (produkcja: 1977, premiera: 1988), „Opętanie” (1981) i „Kosmos” (2015), Jana Rybkowskiego („Wniebowstąpienie”, 1969), Andrzeja Wajdy: „Wszystko na sprzedaż” (1968), „Polowanie na muchy” (1969), „Brzezina” (1970), „Człowiek z marmuru” (1976) i „Człowiek z żelaza” (1981), Sylwestra Chęcińskiego: „Nie ma mocnych” (1974), „Kochaj albo rzuć” (1977) i „Wielki Szu” (1983), Władysława Ślesickiego („W pustyni i w puszczy”, 1973), do serii filmów o Panu Kleksie (1983–1999) w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego, i wielu innych.

Fenomen muzyki Korzyńskiego przypomniał Grzegorz Brzozowicz w zrealizowanym w 2016 r. filmie „Zagubiony diament”. Wypowiada się w nim DJ i założyciel grupy Finders Keepers Andy Votel, pomysłodawca opartego na muzyce Korzyńskiego projektu „Kleksplotation”, który po sukcesie w Wielkiej Brytanii został zaprezentowany w Teksasie, Nowym Jorku, Los Angeles, Melbourne, Sydney, Atenach i Paryżu.

„Wyszukiwałem najlepsze fragmenty z filmu Pan Kleks. Te skryte pomiędzy piosenkami i głównymi tematami. Był w nich wczesny acid house, hip-hopowe instrumentale, wspaniałe electro. Wyglądało na to, że to on wynalazł acid house, bo wczesne elementy tego kierunku były w Panu Kleksie” – opowiadał Votel.

Urodzony 2 marca 1940 r. w Warszawie Andrzej Korzyński wykształcenie artystyczne miał zawdzięczać matce, która z determinacją walczyła o zapewnienie synowi edukacji muzycznej. W wieku dwunastu lat muzyk zaprzyjaźnił się z Andrzejem Żuławskim, a ich zażyłość miała przetrwać długie lata. Byli kolegami ze szkolnej ławki, z jednej klasy. „Nie wiedziałem wtedy, czy mam talent. Z całą pewnością zdawałem sobie jednak sprawę, że utalentowany jest Andrzej” – wspominał Żuławski w filmie Brzozowicza. Jak tłumaczył, Korzyński miał również inklinacje w kierunku sztuk plastycznych. „Muzyk, który nie widzi, nie nadaje się do filmu” – przekonywał.

W 1964 r. przyszły kompozytor ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w Warszawie, gdzie uczył się pod kierunkiem prof. Kazimierza Sikorskiego. W ramach pracy dyplomowej napisał minioperę radiową pt. „Klucz”. Dyplom obronił na piątkę, a nagranie „Klucza” do dziś znajduje się w archiwum Polskiego Radia. Niedługo potem został stałym współpracownikiem PR jako twórca (obok Mateusza Święcickiego i Witolda Pogranicznego) Młodzieżowego Studia „Rytm”. „W tym studio nagraliśmy około tysiąca trzystu utworów” – wyliczał Korzyński w filmie „Zagubiony diament”. W „Rytmie” nagrywali tacy artyści jak Czerwono-Czarni, Niebiesko-Czarni, ABC, Polanie, Marek Grechuta czy Czesław Niemen. Dawano im w ten sposób szansę na stanie się profesjonalistami. Promowano rock’n’roll w rodzimym wydaniu, który dla uśpienia czujności cenzorów nazwano „bigbitem”.

„Andrzej Korzyński był być może najbardziej przygotowany do tworzenia muzyki filmowej, ponieważ dużo pracował, rozumiał, że muzyka musi być częścią jakiegoś wydarzenia. Tak że łatwiej było się z nim porozumieć – po pierwsze: gdzie będzie muzyka w filmie, jaką rolę będzie ta muzyka spełniać, czego możemy się po tym spodziewać. Czyli ten napęd, który on za pomocą muzyki potrafi nadać filmowi. Za to, myślę, wszyscy go najbardziej cenili i dlatego w tak wielu filmach jest jego muzyka” – oceniał Andrzej Wajda.

W muzyce napisanej na potrzeby „Człowieka z marmuru” Korzyński starał się połączyć awangardę z inspiracjami pieśniami epoki socrealizmu. „W Człowieku z żelaza” kontynuował nurt eksperymentalny – innowatorskie brzmienia zestawiał z muzyką orkiestrową. To on napisał muzykę do śpiewanej przez Krystynę Jandę piosenki „Janek Wiśniewski padł”. „Oryginalnie melodię stworzył jeden stoczniowiec, a tekst napisał inny. Trzeba było jednak coś z tym zrobić, bo muzyka była na jednej nucie. To nie wywołałoby żadnych emocji w filmie” – wyjaśniał kompozytor.

Jak mówił: „Zawsze interesowały mnie tereny nieodkryte i dlatego bardzo dużo rzeczy robiłem na zasadzie poszukiwania nowego brzmienia. Stąd te wszystkie zabawy na początku lat siedemdziesiątych: taśma puszczana do przodu, do tyłu, zwalniana, odwracana, montaże wszelkiego rodzaju”. Jako jeden z pierwszych muzyków w Polsce zaczął pracować z syntezatorem. Wpadł wówczas na pomysł, by w swoich kompozycjach połączyć syntezator z żywą orkiestrą. Tak powstał instrumentalny projekt Arp Life, który nagrywał m.in. z Alibabkami. Ostatnim filmem, do którego skomponował muzykę, była „Mowa ptaków” Xawerego Żuławskiego (2019).

Andrzej Korzyński zmarł 18 kwietnia 2022 r.

Źródło:

PAP