Spektakl dotyczy naszego DNA. Stanowi próbę odpowiedzenia na pytanie, kim jesteśmy – powiedział PAP Wojciech Urbański, reżyser „Grupy krwi” Anny Wakulik. Premiera na Scenie 61 Teatru Ateneum w Warszawie – w sobotę.
- W sztuce mamy do czynienia z rodzeństwem dobrze urodzonym, które odziedziczyło wielki majątek, oraz z rodzeństwem, kolokwialnie można powiedzieć, biednym - wyjaśnił Wojciech Urbański.
Jak zaznaczył, spektakl dotyczy naszego DNA. - Stanowi próbę odpowiedzenia na pytanie, kim jesteśmy? Przedstawienie zaczyna się w momencie, kiedy na scenie mamy cztery osoby. To są dwa rodzeństwa. Zostali zaskoczeni pismem z Sądu Rejonowego, które nakazywało im stawienie się na rozprawie w sprawie spadku po zmarłym dziadku - mówił. - Okazuje się, że podwarszawski dworek, w którym to bogate rodzeństwo mieszka, ma jeszcze innych, nieznanych wcześniej spadkobierców. Są to spadkobiercy z „nieprawego łoża” ich pradziadka - powiedział reżyser.
- Sztuka dotyczy podziałów w naszym społeczeństwie. One są różne, a w ostatnich latach coraz bardziej się pogłębiają - mówił. - Ten spektakl pozwala spojrzeć na korzenie, genezę tych podziałów. Rzecz jasna, ta diagnoza nie jest kompleksowa, bo podziały mają rozmaite przyczyny. Natomiast ewidentne są podziały społeczne sięgające wieków wstecz - podkreślił twórca przedstawienia.
- Myślę, że takie zdarzenie jak to, że czyjś pradziadek zgwałcił jakąś wieśniaczkę, są często głęboko zamiecione pod dywan. Rzadko się o tych rzeczach mówi. Gdy pracowaliśmy nad tą sztuką, okazało się, że wielu z nas ma jakąś mroczną historię w rodzinie - powiedział reżyser. - Ja na przykład nie wiem, kim było moich dwóch prapradziadków. Nie wiem właśnie dlatego, że na pewno pradziadek i prababcia nie byli po ślubie. I nie wiem, czy to był wynik gwałtu, czy może innej sytuacji - przyznał Wojciech Urbański.
Podkreślił, że to przedstawienie pokazuje, jak mało o sobie wiemy. - Na pewno sytuacje z przeszłości miały wpływ na tamte osoby, więc pośrednio ma to wpływ na nas dzisiaj - zaznaczył.
- Ten tekst i ten spektakl, przynajmniej w punkcie wyjścia, jest osadzony w realiach psychologicznych. Mamy tu do czynienia z jednością miejsca, czasu i akcji. Lubię, gdy grupa osób jest zamknięta w jednym miejscu, żeby rozwiązać jedną sprawę. Dlatego dużo czasu poświęciliśmy na budowanie wiarygodnych postaci. Na to, skąd oni są, jak się tutaj znaleźli - tłumaczył. - Natomiast o samym przedstawieniu mogę powiedzieć, że przekraczamy czysty realizm. Można by to określić mianem realizmu magicznego - wyjaśnił reżyser.
Pytany, czy te dwa rodzeństwa porozumiały się, Wojciech Urbański powiedział: - Nie można tego jasno powiedzieć. Ale mam nadzieję, że publiczność po obejrzeniu spektaklu zobaczy szansę na to porozumienie - ocenił.
„Warszawska prapremiera sztuki gdańskiej dramatopisarki Anny Wakulik to błyskotliwa i przewrotna opowieść o rodzinnych tajemnicach, które wychodzą na jaw w najmniej spodziewanym momencie – po śmierci dziadka. Testament, który po sobie zostawił, burzy dotychczasowy porządek i zmusza czworo krewnych do konfrontacji z pytaniami o tożsamość, dziedziczenie i… grupę krwi” - napisano w zapowiedzi przedstawienia.
Autorką tekstu jest Anna Wakulik. Reżyseria - Wojciech Urbański. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Justyna Elminowska. Za reżyserię światła odpowiada Paulina Góral, a za projekcje - Stanisław Zalewski. Muzyka - Olo Walicki.
Występują: Emilia Komarnicka (Rita), Olga Sarzyńska (Anna), Łukasz Lewandowski (Michał) i Dariusz Wnuk (Michał).
Prapremiera „Grupy krwi” - 18 października o godz. 19 na Scenie 61 Teatru Ateneum w Warszawie. kolejne przedstawienia - 19 oraz 21-23 października.