Patrząc od strony technicznej, ta farsa jest tak misternie napisana, że przypomina szwajcarski zegarek. Dla mnie jej realizacja to głęboko artystyczne wyzwanie - mówi PAP Piotr Cieplak, reżyser "Czego nie widać" Michaela Frayna. Premiera w Teatrze Komedia w Warszawie - w piątek.
"To nie jest pierwsza farsa, którą wystawiłem. Na początku w tym nurcie teatru wystawiłem Żołnierza Królowej Madagaskaru w 1990 r. w Teatrze im. Horzycy w Toruniu, później np. Słomkowy kapelusz w 2005 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie" - przypomniał reżyser.
Pytany, czym różni się "Czego nie widać" od innych fars, Piotr Cieplak powiedział: "to jest jednak inna literatura; coś współczesnego". "Urok farsy XIX-wiecznej, falbanek, radość igrania ze staromodnością, które stanowiły wyzwanie i atrakcję przy Słomkowym kapeluszu - tutaj zostało zastąpione realiami lat 70. XX wieku. To jest inny rodzaj dialogu, inny rodzaj tempa gry, odmienny typ żartu" - podkreślił.
"Dla mnie to głęboko artystyczne wyzwanie przy realizacji Czego nie widać nie leży w filozofii tej sztuki, a w rzemiośle. W technice aktorskiej i realizacyjnej" - mówił. "Patrząc od strony technicznej, ta farsa jest tak misternie napisana, że przypomina szwajcarski zegarek. Reżyser Lloyd, grający w tej sztuce, mówi: ciach, ciach, ciach. Sardynki wchodzą, sardynki wychodzą. I rzeczywiście te słowa nie są tylko żartobliwe, ale ujawniają tajemnicę i trudność realizacji tego tekstu" - wyjaśnił.
"Zrealizowanie w sposób lekki, finezyjny i sprawny tej farsy dla człowieka, który ośmiela się myśleć, że jest rzemieślniczo doświadczonym reżyserem, jest niesamowitym wyzwaniem, a zarazem prawdziwą przyjemnością" - mówił. "Wierzę, że jak się naprawdę dobrze zrobi wchodzące i schodzące sardynki - to wtedy cała głębia tego żartu, abstrakcja i jasny absurd Czego nie widać może się ujawnić. Dopiero wtedy można przesądzać o sensie i wymowie tego spektaklu" - wyjaśnił Piotr Cieplak.
Reżyser przypomniał, że akcja rozgrywa się na brytyjskiej prowincji, na której objazdowa trupa aktorska przygotowuje premierę. "Najpierw oglądamy próbę generalną. Na pięć minut przed premierą trwają w zespole spory, czy to jest próba techniczna czy generalna. Stąd możemy sobie wyobrazić napięcie i tremę wykonawców" - mówił. "W tym jest głęboka prawda o mechanizmie teatru. Zresztą opisana niezwykle dowcipnie i trafnie" - ocenił.
"Każda dobra sztuka o teatrze jest, staje się zarazem metaforą czegoś szerszego, czyli po prostu życia ludzi. Dotyczy nas wszystkich, którzy w pogoni za drobiazgami zaplątujemy się w te różne nasze sprawy niecierpiące zwłoki, romanse, hierarchie" - tłumaczył. "Słowem, wyłania się z tej farsy szersza perspektywa i mam nadzieję, że w finale tego przedstawienia uda nam się to w Teatrze Komedia uzyskać" - powiedział reżyser.
Zapowiedział, że pod koniec "Czego nie widać" aktorzy "porzucają gagi", "pozostawiają te swoje sardynki". "Filmowo można by powiedzieć, że kamera troszkę odjeżdża od sceny - od tego planu, który wypełniał cały ekran - i widzimy kulisy, aktorów i świat z pewnej perspektywy. W rezultacie, dbając bardzo o śmiech, o tempo itp., chciałbym uzyskać ton nieco melancholijny" - wyjaśnił Cieplak.
"W spektaklu unikamy angielskich nazw tych prowincjonalnych miasteczek, bo one nam nic nie mówią. Gdybyśmy wymieniali polskie prowincjonalne miasteczko - to może coś byśmy zyskiwali" - powiedział. "Postanowiliśmy jednak utrzymać ten urok angielskości i pobawić się nim. Bierzemy go w cudzysłów. Jest to sztuka nie tyle współczesna, co grana na przełomie lat 60. i 70. XX wieku w Anglii. Z całym przymrużeniem oka" - wyjaśnił reżyser, dodając, że "jest to jedna z ram inscenizacyjnych".
James Fenton – poeta i jeden z najbardziej cenionych brytyjskich krytyków literatury – po pierwszych spektaklach "Czego nie widać" ("Noises Off") w 1982 r. w Lyric Theatre na londyńskim West Endzie napisał w opiniotwórczym "Sunday Times" o Michaelu Fraynie: "gdyby życie można było opisać jako rozpaczliwą farsę, to on mógłby być nazwany jego idealnym kronikarzem".
Pytany o to, czy "życie jest rozpaczliwą farsą", Piotr Cieplak powiedział: "to zestawienie farsy i życia znaleźć możemy już u Szekspira". "Myślę, że nadużywanie tej figury może być trochę frazesem, a jednak coś w tym jest" - wyjaśnił.
"To sprawia, że przeskok od Czekając na Godota Becketta, mojej ostatniej premiery w Teatrze Narodowym, do Czego nie widać Frayna nie jest dla mnie czymś karkołomnym" - ocenił. "Oczywiście, to zupełnie różne światy dramaturgiczne. Jednocześnie obie te sztuki - na innym poziomie, w odmienny sposób - penetrują ten związek życia i tragikomiczności, absurdu i realności, farsy i dramatu" - podkreślił Piotr Cieplak.
W recenzji z "Czego nie widać" w londyńskim Lyric Theatre James Fenton napisał, że to "jedna z najdowcipniejszych sztuk, jakie kiedykolwiek widział". "To wielka farsa – nie dla intelektualistów, i nie dla prostaków, ale dla wszystkich – farsa, która podobałaby się Kierkegardowi, choć jego ojcu chyba nie" – podsumowywał angielski krytyk.
"To pełna absurdalnego humoru królowa fars napisana przez jednego z ojców gatunku – Michaela Frayna. Farsa o farsie, kpina na własny temat, opowieść o teatrze w teatrze, ale też o wyzwalającej sile naszych małych dramatów, a nawet wielkich katastrof" - czytamy w zapowiedzi przedstawienia.
Podkreślono, że "jeśli każda porządnie napisana i zrobiona farsa jest opowieścią o trzaskających na scenie drzwiach, to Czego nie widać jest o trzaskających drzwiach jeszcze bardziej". "W tej kipiącej komizmem sztuce brytyjskiego dramatopisarza – która wraca na scenę Teatru Komedia po 36 latach – nic nie dzieje się bez konsekwencji i w spokojnym tempie. Bez szaleńczego rytmu, który nie pozwala bohaterom stanąć, ocenić sytuacji i spojrzeć trzeźwo, nie ma tej opowieści" - napisano. W warszawskim Teatrze Komedia premiera "Czego nie widać" w reż. Grzegorza Warchoła odbyła się 29 kwietnia 1988 r.
"W spektaklu poznajemy perypetie prowincjonalnej, objazdowej grupy teatralnej przygotowującej się do premiery przedstawienia. Podczas pracy wszystko idzie nie tak. Scenografia się wali, z drzwi wypadają klamki, aktorzy nie pamiętają tekstu. Twórcy prą jednak w bólach i nadziei, że również tym razem się uda. Walczą o coś więcej niż spektakl, bo teatr to przecież nie przedsiębiorstwo, a przedsięwzięcie życia" - czytamy w zapowiedzi spektaklu.
Jak zaznaczono, "Cieplak jako reżyser zawsze z wielką uwagą i czułością przygląda się w swoim teatrze życiu, ludzkim namiętnościom i śmiesznostkom". "A to o nich właśnie jest Czego nie widać. Śmiejemy się z siebie, ale bohaterów traktujemy poważnie i przejmujemy ich sprawami, bo są to sprawy nas wszystkich" - napisano.
"Pokazując w świetle sceny problemy pozornie małe, kulawe, głupie, chcemy powiedzieć: nic, co ludzkie, nie jest nam obce, przyznać się do nich i uśmiechnąć, a może też przywrócić godność rzeczom błahym – inaczej mówiąc: odnaleźć w farsie wartość gatunku dającego możliwość zaakceptowania i spojrzenia z dystansu na nas samych, nasze słabości i strachy codzienności. Bo jak powiada sceniczny reżyser Lloyd: Wejścia i wyjścia. Sardynki wchodzą, sardynki wychodzą. To jest farsa. To jest teatr. To jest życie" - czytamy w informacji zamieszczonej na stornie Teatru.
Autorem komedii "Noises Off" jest angielski dramatopisarz Michael Frayn. Przekładu dokonali Karol Jakubowicz i Małgorzata Semil. Reżyseria - Piotr Cieplak. Scenografię zaprojektował Wojciech Stefaniak, a kostiumy - Alicja Antoszczyk. Muzykę skomponował Paweł Czepułkowski.
Występują: Eliza Borowska, Maciej Czerklański, Adam Ferency, Sławomir Grzymkowski / Tomasz Sapryk, Oskar Hamerski, Justyna Kowalska / Anna Smołowik, Lidia Sadowa, Agnieszka Skrzypczak i Rafał Zawierucha.
Spektakl adresowany jest do widzów powyżej 14 roku życia.
Premiera "Czego nie widać" - 23 lutego o godz. 19 na Dużej Scenie Teatru Komedia. Kolejne przedstawienia - 24-25 lutego.