W Warszawie dobiega końca 19. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Opowiadania „Żywioły wyobraźni” (20-24 listopada, Mazowiecki Instytut Kultury). W niedzielne południe widzowie będą mogli zobaczyć spektakl „Jak krowa przeskoczyła księżyc. Bajki surrealistyczne Erny Rosenstein” w wykonaniu Anny Woźniak, Natalii Czekały, Ady Nguyen Anh i Pauliny Żuk.
O tym nowym projekcie inspirowanym malarstwem opowiada Anna Woźniak w rozmowie z Jarosławem Kaczmarkiem.
Jarosław Kaczmarek: W sztuce opowiadania fascynuje mnie różnorodność źródeł inspiracji, z których czerpią festiwalowi artyści. Opowiedz o "swoim źródle". Skąd wziął się pomysł na "bajki surrealistyczne..."?
Anna Woźniak: Określenie bajki surrealistyczne to zabieg redaktorski Beaty Frankowskiej, która jest jedną z osób odpowiedzialnych za tworzenie programu festiwalowego. Zastosowała go w odniesieniu do nurtu malarskiego, w którym tworzyła, a po której bajki sięgnęłam tworząc „Jak krowa przeskoczyła księżyc”. Dzisiaj Erna Rosenstein jest coraz bardziej popularna - wystarczy wymienić trzy niedawne warszawskie wystawy, gdzie mogliśmy obejrzeć jest obrazy: w Zachęcie podczas „Łez szczęścia”; W Muzeum Narodowym w Warszawie na „Surrealizm. Inne mity” czy w Zamku Królewskim na „Sztuka widzenia. Nowosielski i inni”.
Ja kilka lat temu, zanim została odkryta „na nowo”, natrafiłam w księgarni na zbiór bajek jej autorstwa, wydanych przez „Warstwy”. Wydały mi się ciekawe, ale dość trudne do opowiadania. To literackie, krótkie formy, napisane pięknym plastycznym językiem, ale bez wyraźnej struktury tradycyjnych opowieści. Na kilka lat zapomniałam o nich. Jakiś czas potem, gdy przygotowywałam z Joanną Sarnecką spektakl o żydowskich mieszkańcach Makowa Mazowieckiego, brakowało nam kompozycyjnej klamry. I jedna z moich ukochanych dziś bajek Erny – „Babcia” po prostu wyłoniła się z mojej pamięci. Od tej bajki się zaczęło. Potem pojawił się „Księżyc”, „Malarz” i „Kropla Wody”, które przywołam podczas niedzielnego spektaklu. Wielkim szczęściem było dla mnie wydanie przez wydawnictwo „Wolno” wszystkich bajek Rosentein w zbiorze „Poławiacz cieni (2022). Ja nimi dojrzewam jako opowiadaczka, jako człowiek. W sztuce opowiadania próbujemy słowami malować obrazy, uplastyczniać wydarzenia. Erna Rosenstein miała ogromny dar tworzenia bardzo niezwykłych, bajkowych impresji. Była wspaniałą artystką, wszechstronną, malowała, pisała poezje i bajki. Jest jedną z najbardziej inspirujących mnie polskich artystek. Chcę przybliżać jej wrażliwość i dorobek dzieciom i dorosłym.
J.K: Twoje spektakle wyróżniają się teatralną oprawą scenograficzną i aranżacją choreograficzną. Jaki jest twój pomysł na splatanie sztuki opowiadania z muzyką, sztuką cyrkową i... Czy istnieje coś takiego jak "teatr opowiadania"?
A.W: Większość naszych spektakli nie ma rozbudowanej scenografii, choć w naszej grupie w „Opowieści z Walizki” bardzo dbamy o estetykę sceniczną naszych opowieści. Chcemy, żeby były spójne z treścią i wartościami, które niosą. Jesteśmy wędrownym kolektywem artystycznym, bardzo często występujemy w niewielkich miejscowościach – na Podlasiu, Podkarpaciu czy Mazowszu. Z rozbudowaną scenografią byłoby nam trudno występować w wiejskich świetlicach czy niewielkich bibliotekach… „Wędrówka Nabu” na podstawie bajki Jarosława Mikołajewskiego to opowieść, w której zależało nam na stworzeniu lalki-dziewczynki w drodze. Ale cała scenografia w tym spektaklu to jutowy sznurek rozciągnięty w przestrzeni, metafora plątaniny ścieżek osób szukających drogi do bezpiecznego domu. Bajek Erny Rosenstein nie chciałam uplastyczniać scenografią bądź wizualizacjami opowieści. Natomiast byłam pewna, kogo chcę zaprosić do współpracy: Natalię Czekałę – pianistkę, kompozytorkę oraz dwie kuglarki – Paulinę Żuk i Adę Nguyen Anh. Z Natalią znamy się wiele lat, w czasie pandemii grywałyśmy razem „onlajny”. Natalia jest wspaniałą artystką, ma niezwykłe wyczucie w towarzyszeniu żywym opowieściom, mamy bardzo dobry kontakt w improwizacji. Jej muzyka fortepianowa – czasem liryczna, czasem wymykająca się melodycznym harmoniom, raz spokojna, raz gwałtowna jest wspaniałym dialogiem ze słownymi malunkami inspirowanymi twórczością Erny.
Adę i Paulinę poznałam w ubiegłym roku, w trakcie projektu Bardzo Młoda Kultura, którego Mazowiecki Instytut Kultury jest operatorem, a Narodowe Centrum Kultury organizatorem. Obie występują na warszawskich ulicach, prezentując umiejętności cyrkowe. Ada tańczy z wachlarzami i pojkami, Paulina potrafi robić niezwykłe „numery” z hula-hop. Sztuka opowiadania i sztuka cyrkowa mają bardzo egalitarne korzenie – uliczne, jarmarczne. Ruchy kuglarskich przyrządów w trakcie występów przypominają mi ruchy pędzla na zamalowywanym blejtramie. Są precyzyjne, odważne choć lekkie. Erna Rosenstein w kilku swoich bajkach odniosła się do cyrku. Tworząc „Jak krowa przeskoczyła księżyc” nie chciałam odtwarzać jej twórczości, chciałam się przybliżyć do jej wrażliwości, wewnętrznego bogactwa, emocji i wyobraźni. Kuglarstwo jest o sztuce samodoskonalenia się, pokonywania wewnętrznych barier, gdzieś dalej o dawaniu radości odbiorcom występów. Podobnie odbieram twórczość Rosenstein. Podobnie myślę o swoim opowiadaniu.
J.K: Na festiwalu występujesz zarówno w roli artystki, jak i organizatorki ze strony Mazowieckiego Instytutu Kultury. Od lat realizujesz projekt edukacyjno-artystyczny Mazowieckiej Szkoły Opowiadaczy. Jaka jest dla ciebie największa wartość sztuki opowiadania w wymiarach artystycznych, edukacyjnych i społecznych?
A.W: To mój ostatni festiwal w tej roli, z końcem roku kończę moją pracę w Mazowieckim Instytucie Kultury. To było pięć wspaniałych lat, cztery Festiwale, jestem za nie bardzo wdzięczna. Teraz czekają mnie nowe zawodowe wyzwania, nowe przestrzenie kulturotwórcze w Instytucie Różnorodności Językowej Rzeczypospolitej. Tym samym tegoroczna odsłona MSO „Dzieci. Jakich opowieści potrzebują”, którą od pięciu lat realizowałam z animatorami i animatorkami z mazowieckich instytucji kultury będzie moją ostatnią. Ten wymiar sztuki opowiadania, jako sposobu na pracę ze społecznościami lokalnymi jest mi bardzo bliski. Jestem animatorką kultury. Opowieść jest darem, którym można się dzielić międzypokoleniowo, międzykulturowo, pokonując różnica a budując więzi. Dzisiaj bardzo tego w Polsce potrzebujemy, pracy nad wspólnotą, poza podziałami, w otwartości na różnorodność. Wszystkie te wartości odnajdziemy w opowieściach, tradycyjnych, literackich, osobistych, lokalnych.
O tym są też dla mnie wyzwania edukacyjne. Pracuję z dziećmi i młodzieżą, ich wspaniałym potencjałem, wrażliwością. Lubię słuchać ich opowieści i dodawać im wiatru, nośności. Chciałabym żeby młode osoby, ich potrzeby, były w Polsce bardziej słyszalne. A w wymiarze artystycznym? Tworzenie, praca nad formą, współpraca z innymi osobami nad całokształtem spektaklu, spotkania z publicznością to dla mnie wielka radość. Ale ponad wszystko cenię sobie kształtowanie siebie, wyznaczanie sobie celów, rozwój. Każdy mój spektakl to nowe umiejętności, nowe światy wrażliwości we mnie.
Organizatorzy: Grupa Studnia O, Mazowiecki Instytut Kultury
Festiwal dofinansowano ze środków m.st. Warszawy oraz z budżetu państwa - ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.