W Teatrze Na Woli rusza wielkie święto pantomimy. Do Warszawy przyjadą artyści z całego świata, którzy potrafią przekazywać emocje i opowiadać historie poza słowami. Szykuje się dziesięć fascynujących wieczorów.
- Podobnie jak w ubiegłym roku wracamy do klasycznej pantomimy - mówi szef festiwalu Bartłomiej Ostapczuk. - Chcemy podkreślić różnice między tradycyjnym teatrem słowa a sztuką mimu. Ten pierwszy atakuje intelekt. W pantomimie wrażliwsze jest oko, liczą się przede wszystkim obrazy. Sądy, osądy i samosądy W programie każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Będą spektakle komediowe, jak "Life Back", czyli opowieść o dwóch podstarzałych klownach w wykonaniu duetu Jack & Joe, a także propozycje znacznie poważniejsze, wymagające od widzów i wykonawców maksymalnego skupienia. Do tej drugiej grupy zalicza się czeski Teatr Tatenhorse, którego członkowie łączą pantomimę z tańcem butoh. Ostapczuk przestrzega, że ich występy wywołują skrajne emocje i z pewnością nie są przeznaczone dla młodych widzów. Czy dziesiąta edycja imprezy ma motyw przewodni? - Większość przedstawień porusza temat sądu, osądu, samosądu. Zadaje pytania, czym