Był rok 2001. Usłyszałem o "Dniu otwartym Polskiego Radia". Byłem wtedy już po polonistyce, kontynuowałem studia doktoranckie na UW, ale że radiem pasjonowałem się od dziecka i słuchałem "Matysiaków", postanowiłem spotkać się z radiową rodziną - wspomina JANUSZ ADAM DZIEWIĄTKOWSKI.
Długo się zastanawiamy, co los zgotuje bohaterom - Poznałem wtedy fantastycznych aktorów, m.in.; Ludmiłę Łączyńską, Ryszarda Barycza oraz Stanisławę Grotowską, reżysera słuchowiska. To od niej dostałem zaproszenie do Teatru Polskiego Radia na nagranie - dodaje pan Janusz. - Przy okazji wymyśliłem sobie, że napiszę artykuł do "Życia Warszawy" na 45-lecie audycji. Udało się. Artykuł się ukazał, ja wyjechałem na jakiś czas za granicę. Po powrocie znowu zjawiłem się u Steni Grotowskiej... Zaproponowała, żebym spróbował coś dla nich napisać. Nieśmiało podszedłem do tego zadania, znałem bowiem dokonania pana Janickiego i pani Połtorzyckiej, ale napisałem roboczy odcinek. Spodobał się. W międzyczasie pan Jerzy zaczął przebąkiwać o planach wygaszenia powieści - być może czuł się zmęczony, a nawet znużony, pisaniem audycji przez 50 lat Na szczęście Dżennet Połtorzycka nie dała za wygraną. W 2006 roku dostałem od niej propozycję