EN

23.06.2007 Wersja do druku

W pogoni za tańcem

Teatr tańca staje się w Polsce jednym z najważniejszych zjawisk artystycznych. Wychował sobie wiernych fanów, zaczyna tworzyć sieć instytucji, walczyć o własne sceny i wyższe uczelnie kształcące tancerzy, menedżerów, teoretyków tańca. Ciągle jednak polski rynek tańca znajduje się w sytuacji równie niejasnej, jak w większości krajów Europy Środkowej. Sztuka tak dobrze rozpoznana przez publiczność dla władz pozostaje nadal bytem nieokreślonym i podejrzanym - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Entuzjaści teatru tańca powinni już wykupywać tanie bilety lotnicze do Wrocławia, Poznania, Wrocławia. Niestety, największe festiwale taneczne odbywają się w tym samych terminach, co doprowadza do rozpaczy widzów i organizatorów. Do teatru tańca najłatwiej przekonać przekonanych. Kto widział, a raczej, kto miał szczęście oglądać rzeczy dobre, prędzej czy później zostanie entuzjastą tego rodzaju sztuki. A wtedy dołączy automatycznie do kilkutysięcznej grupy widzów objeżdżających co roku kraj w poszukiwaniu tanecznych odkryć. Kto trafił gorzej albo ma do tańca stosunek czysto obiektywny (nieskażony własnym doświadczeniem), będzie upierał się, że to niszowa atrakcja dla osób o niesprecyzowanej orientacji. Z pewnością trudno byłoby mu także wskazać choć jedną scenę, jeden festiwal, jedno miasto, w którym prezentuje się te dziwaczne spektakle dal "nie wiadomo kogo". Tymczasem teatr tańca staje się w Polsce jednym z najważniejszych

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W pogoni za tańcem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazerta Wyborcza nr 145

Autor:

Joanna Derkaczew

Data:

23.06.2007