EN

28.05.2024, 13:02 Wersja do druku

W otchłani wszechogarniającego cierpienia

 „Chciała zapomnieć” wg scenariusza i w reż. Karoliny Kirsz w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w „Teatrze dla Wszystkich”.

fot. Renata Zawadzka-Ben Dor

Choć w tytule spektaklu pada słowo „zapomnieć”, jego autorki pragną przywrócić pamięci postać kobiety – lekarki, którą wojna, zaraz po studiach, rzuciła do dziecięcego szpitala w warszawskim getcie. Mowa o Adinie Blady-Szwajger, która jest matką Aliny Świdowskiej, dzisiaj na kameralnej scenie przy Senatorskiej opowiadającej we wspomnieniowym  monodramie o tamtych bolesnych czasach, pełnych okrucieństwa dniach, kiedy śmierć czyhała na każdego, również tego, który był zupełnie bezbronny i nie zawsze miał siły, by stawiać przeciwnikom opór.

Tekst oparty został na pamiętniku „I więcej nic nie pamiętam” Adiny Blady-Szwajger, która po wojnie, będąc w 1998 roku pacjentką Marka Edelmana na oddziale kardiologicznym w Łodzi, za jego impulsem zaczyna pisać o tym, co przeżyła ratując przed śmiercią chore dzieci.  Dzisiaj Alina Świdowska, jako aktorka Teatru Żydowskiego i jako córka, próbuje na scenie razem z nami dokonać swoistego rachunku sumienia, opowiedzieć słowami swojej rodzicielki, ale też swoimi własnymi, o tym ile tajemnic skrywała ich relacja, jak wiele było w niej niedomówień i przemilczenia. Ten dialog córki z matką, która odeszła ponad trzydzieści lat temu, jest ciekawym punktem wyjścia do refleksji na temat meandrów pamięci, która nawet jeśli pełna cierpienia, nie powinna pozostawać na marginesie naszego życia. Niezależnie od tego, jak bardzo, i czy w ogóle jeszcze dzisiaj nas obchodzi. Ale pamiętać też trzeba o ludziach, zwłaszcza takich jak Adina Blady-Szwajger, która jako zaledwie 22-letnia studentka wydziału lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego z pełnym oddaniem poświęciła się swoim pacjentom i walczyła o to, by śmierć ich nie dotknęła lub by była dla nich jak najmniej bolesna. W przedstawieniu, z perspektywy bohaterki, przyglądamy się temu, co działo się w Getcie Warszawskim, by po raz kolejny uzmysłowić sobie rozmiary kataklizmu, dotykającego również niewinne, głodujące dzieci. Zwraca uwagę strategia przyjęta przez reżyserkę i wykonawczynię, by w przekazie uciec jak najdalej od tonów patetycznych na rzecz jak najprostszego i naturalnego przekazu tego, co działo się w szpitalu i tego, jak układały się relacje matki z córką. Taka forma wypowiedzi staje się tym bardziej wstrząsająca, silnie poruszająca i przejmująca.

„Chciała zapomnieć” to monodram dotykający najczulszych strun naszego człowieczeństwa, ukazujący cały tragizm tamtych wojennych dni, jednocześnie tchnący pełnią miłości i nadziei, które trzeba zachować w sobie, by w odmętach wszechogarniającego cierpienia nie zapomnieć o empatii i o tym, co dla drugiego człowieka w obliczu tragicznych chwil jest najważniejsze.

Nasze życie, podobnie zresztą jak sam teatr, to zjawisko niepowtarzalne, zapisujące się jedynie w pamięci tych, którzy go doświadczają swą wciąż pełną żywotności obecnością. Jak zatem zatrzymać czas i uchronić od zapomnienia nasze jakże niekiedy ulotne i nieuchwytne przeżycia czy wspomnienia? Jak uchronić to, co przeminęło i już nie wróci? Czy to jest w ogóle możliwe? O tym też przy okazji tego przedstawienia warto pomyśleć. Tym bardziej wtedy, kiedy na tylnej ścianie oglądamy kilka archiwalnych, pełnych fotograficznego ziarna zdjęć, które są czymś więcej niż tylko sentymentalnym odciskiem, śladem czy indeksem minionej rzeczywistości, bo podwójnością perspektywy wywołują określone emocje, stają się szlachetnym nośnikiem znaczeń, estetyki i sugerują dramaturgiczną i ekspresyjną ideę przedstawienia, są komunikatem przekraczającym granice samego zapisu i otwierają się również na swoją funkcję odwołującą się do naszej osobistej pamięci, wrażliwości czy wyobraźni.

Ważnym elementem tego intymnego, przemyślanego, nieprzypadkowego i niczym nie zafałszowanego spektaklu, nie bez wpływu na jego emocjonalny i mocno angażujący odbiór, jest też zastosowany minimalizm – aktorka wykorzystuje zaledwie kilka elementów, które pozostawiają dużą dozę dla działania naszej wyobraźni i bardzo subiektywnego odbioru. W ich scenicznym przywoływaniu i w swoim napięciu stają się budulcem dla całej atmosfery spektaklu, jak również jego tematu. Nie zapominajmy, że wszystko co jest związane z pamięcią i jej odtwarzaniem jest swego rodzaju zatrzymaniem chwili czy sytuacji w całej jej ulotności, jest wniknięciem w istotę i w duszę zjawiska, z którym ma się nam kojarzyć.

Tytuł oryginalny

W otchłani wszechogarniającego cierpienia

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła