Jak wiadomo, wśród krytyków zawsze bywali tacy, którzy woleli opisywać, jak jest, i tacy, którzy woleli, żeby było, jak oni chcą. Ostatnie kilkunastolecie było doskonałym poligonem do takich wyborów. Coraz mniej uchodziło być prostym sługą teatru, który "widzi i opisuje", w cenę rosły natomiast postawy typu: moje -twoje, lubię-nie lubię, popieram-zwalczam, bić wroga. Stąd był już tylko krok, by pole bitwy z teatrów przeniosło się na łamy mediów - do dyskusji o krytyce teatralnej włącza się GTW [Grupa Trzech Wujów, czyli Łukasz Drewniak, Tadeusz Nyczek, Jacek Sieradzki] w Przekroju.
GTW znalazło się w malinach. Czyta "dyskusję o krytyce teatralnej" przetaczającą się przez łamy "Dziennika". Ma trochę wyrzutów sumienia, bo samo niespełna rok temu wdało się w podobną aferę, publikując piórem Łukasza Drewniaka pamflecik pod tytułem "Talibowie teatralni", też o krytykach. Wywołało wilka z lasu? Dotąd myślało, że będzie bezkarnie hasać po głupstwach polskiego środowiska teatralnego, ale wynurzenia krytyków z "Dziennika" praktycznie zamknęły mu niewyparzoną gębę. Stały się bowiem - nie wszystkie, ale większość - mimowolną antologią żałosnych obelg, donosów, kompleksów, małostkowości i nienawiści, jakie od lat zawładnęły tą najbardziej wygadaną częścią środowiska teatralnego. Teatr od kilkunastu co najmniej lat przeżywa dziwne przygody sam ze sobą. Usiłuje sprostać nie tylko własnej legendzie z czasów PRL, kiedy miał faktyczne społeczne znaczenie, ale też odnaleźć się w rzeczywistości, w której mał