Maat Festival dowiódł istotnej rzeczy. W gęstej siatce lepszych i gorszych festiwali wciąż znajdują się wolne przestrzenie, które warto zapełniać - I edycję Maat Festival w Lublinie podsumowuje Marta Zgierska.
"Nie interesuje mnie, jak ludzie się poruszają, ale co ich porusza". To znane słowa Piny Bausch, które stały się nieoficjalnym mottem pierwszej edycji Międzynarodowego Maat Festivalu, projektu, który niespodziewanie wyrósł w Lublinie obok cyklicznych spotkań tanecznych organizowanych przez Lubelski Teatr Tańca. Powołany do życia przez Tomasza Bazana festiwal nie konkuruje jednak z Międzynarodowymi Spotkaniami Teatrów Tańca czy Forami Tańca Współczesnego, a uzupełnia te wydarzenia, wypełnia niszę, której istnienie do niedawna wcale nie było tak oczywiste. Maat Festival wyróżnia się wyraźnie zarysowanym zakresem tematycznym. Pierwsza edycja zatytułowana "Formy prowadzenia ciała" skupiona była wokół techniki tańca butoh. Ten niespełna kilkudziesięcioletni nurt tańca, wywodzący się z Japonii, cieszy się w Polsce coraz większą popularnością. Jest szczególnie atrakcyjny ze względu na swoją estetykę i formę wizualną, której celem jest stwo