"Śpiewak jazzbandu" na podstawie sztuki Samsona Raphaelsona w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Jak nie lubisz musicali, to łaski bez! Bo co tracisz, nie wiesz. Też nie lubiłem, bo też nie wiedziałem. Niby tego nie lubimy, my - Polacy, tego - musicali, bo to raczej Broadway, Stany, a u nas teatry robi się inaczej, nie tak komercyjnie. Tylko od kiedy amerykańskość to jest jakiś problem w Polsce? Musical to nie jest "rdzennie polska" forma sztuki, ale która jest? Trollowanie? Czym "Chicago" było najpierw: filmem czy musicalem? Najpierw miastem, oczywiście, ale wiecie, o co pytam. Otóż najpierw było tym drugim, jakkolwiek dziwnie by to brzmiało. Gdy Wojciech Kościelniak wystawia "Chicago", nie inscenizuje filmu (odwrotność "ekranizacji"), a robi normalnie, "wedle przykazania". Krakowskie "Chicago" (czytaj: cikago) jest do przełknięcia i do wytrzymania - i do obejrzenia (Krakowski Teatr Variété). Teatr muzyczny ubogi, oparty na numerasach i na niczym więcej, pozbawiony rokokoko, ale jak ubogi, to nieprzesadzony. Nie płaciłbym za bilet 120 złotych, wycen