"Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza w reż. Tomasza Podsiadłego z Bałtyckiego Teatru Różnorodności w Gdyńskim Centrum Kultury. Pisze Beata Baczyńska w Gazecie Świętojańskiej.
W czasie zamknięcia spowodowanego pandemią grupa warsztatowa Bałtycki Teatr Różnorodności przygotowała interpretację epopei narodowej „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza w reżyserii Tomasza Podsiadłego. Premiera spektaklu odbyła się na scenie Konsulatu Kultury w Gdyni w czwartek 24 czerwca 2021 r.
Taki tekst literacki stanowi wyzwanie, bo jak mówił sam reżyser: „Przeniesienie »Pana Tadeusza« na scenę w całości, tak jak napisał go Mickiewicz, jest praktycznie niemożliwe.” Trzeba dokonać skrótów, wyborów, znaleźć własny pomysł na zaprezentowanie tego, co najważniejsze. Inspiracją dla Tomasza Podsiadłego stało się przedstawienie wyreżyserowane przez Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Miejskim w Gdyni w 1991 r., więc sporo w spektaklu nawiązań do tamtej inscenizacji.
Przedstawienie rozpoczynają słowa z epilogu, a kończy wygłoszona niczym litania inwokacja, oba fragmenty zakończone odniesieniem do Soplicowa – „Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, Stał dwór szlachecki”. Właśnie ten dwór szlachecki ma być symbolem polskości, Polską w pigułce z jej wszystkimi wadami i zaletami. Jednak, aby odczytać spektakl niezbędna wydaje się znajomość tekstu. Dokonane skróty powodują, że sceny nie tworzą ciągu przyczynowo-skutkowego i sami musimy połączyć je ze sobą, uzupełnić, żeby odnaleźć właściwe znaczenie, bo miejscami mamy wrażenie, że oglądamy niepowiązane ze sobą epizody. Ta odrębność scen powoduje, że możemy je traktować jako mini etiudy teatralne na wspólny temat „Pana Tadeusza”. Niektóre z nich są bardzo udane – jak koncert Jankiela (Witold Klonowski), spowiedź Robaka (Piotr Rogalski) czy polowanie.
Ciekawym pomysłem było wprowadzenie na scenę ośmiu panien pod wodzą Ochmistrzyni (Sylwia Ogryzek), które niczym antyczny chór komentują, opowiadają i opisują szlachecki świat. Szczególnie element opisu, który dzięki nim pojawia się na scenie jest interesujący, jak prezentacja wystroju dworu czy przebiegu śniadania w Soplicowie. W długich białych sukienkach, z barwnymi wieńcami kwiatów na głowach wypełniają przestrzeń sceniczną nie tylko słowem, ale i ruchem. Stanowią ruchome uzupełnienie przygotowanej przez Agnieszkę Szewczyk scenografii, której najważniejszym elementem są cztery sztalugi i ustawione na nich obrazy – szlacheckiego dworku w Soplicowie, ruin zamku Horeszków, polowania i zajazdu, gdzie spotykają się Dobrzyńscy z Gerwazym. Początkowo zakryte, w odpowiednim momencie zostają odsłaniane, alby zasygnalizować w ten sposób miejsce do jakiego się przenosimy.
Dobrym pomysłem było wprowadzenie do przedstawienia muzyki na żywo. To efekt współpracy ze Szkołą Muzyczną I i II stopnia im. Zygmunta Noskowskiego w Gdyni, której uczniowie Jakub Leżohupski (fortepian) i Maria Pańczyk (skrzypce) grający utwory Fryderyka Chopina zachwycili premierową publiczność i otrzymali chyba największe owacje. Szkoda, że nie ograniczono się do tego w warstwie muzycznej, bo puszczana z offu muzyka z lat dwudziestych i trzydziestych zupełnie nie pasowała do całości.
W spektaklu widać ogromne zaangażowanie zespołu aktorów-amatorów i solidne przygotowanie całości. Co prawda nie zawsze udaje się artystom przekonująco zaprezentować postać, czasem brzmią jak na szkolnej akademii, ale cały czas nie mamy wątpliwości, że grają z pasją i miłością do teatru. Dzięki temu otrzymujemy nie tylko ciekawe wariacje na temat „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, ale duży zastrzyk pozytywnej energii.