Romanowi Pawłowskiemu nie podoba się narodowa akcja czytania "Trylogii". Jego zdaniem "Sienkiewicz to klasyk polskiej ciemnoty i nieuctwa". Czyżby? To znaczy, że gdyby nie było Henryka Sienkiewicza, toby sławny "Frogo" jeździł zgodnie z przepisami, a nie odgrywał Kmicica za kółkiem, tak? - Krzysztof Varga polemizuje z Romanem Pawłowskim.
Roman Pawłowski, znakomity mój kolega i krytyk teatralny, głęboko zbulwersował się narodową akcją czytania "Trylogii" Sienkiewicza wspartą przez autorytet prezydenta Komorowskiego. Pawłowski napisał zatem wzniosły tekst, którego główna myśl zawiera się w tytule: "Sienkiewicz to klasyk polskiej ciemnoty i nieuctwa" [przeczytaj tekst Pawłowskiego]. Nie tylko potępił autora "Trylogii" jako pisarza o czarnym podniebieniu, ale postulował także, aby lekturę polskiego noblisty zastąpić intensywnym czytaniem "Gry o tron" jako literatury wyzbytej wszelkich uprzedzeń, a więc nie tylko rozwijającej w młodzieży namiętność czytania, ale także empatię do całej ludzkości, jak rozumiem. Pisze Pawłowski, że Sienkiewicz to "utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania. To wreszcie stereotyp polskości oblężonej, która w każdym obcym upatruje wroga". Ergo wszelka polska bandyterka,