EN

6.09.2021, 09:40 Wersja do druku

Uobecnianie mitu

"StaniSŁAW-BoleSŁAW" w reż. Leszka Stysia z Teatru A w Gliwicach na III Zdarzeniach Artystycznych OpenOpole. Pisze Andrzej Dąbrówka w portalu Teatrologia.pl.

fot. mat. organizatora

StaniSŁAW – BoleSŁAW Leszek Styś i Zespół Teatru A; Festiwal Mysteries& Drolls.

Festiwalowe miasto Opole użyczyło latem 2021 roku Rynku i placyków swojej Starówki krajowo-międzynarodowemu spotkaniu teatrów ulicznych. Mam dwa, a nawet trzy osobiste powody, aby pisać o festiwalu, podczas którego w ciepły sierpniowy wieczór roku 2021 została zaprezentowana sztuka StaniSŁAW – BoleSŁAW, o której chcę tutaj opowiedzieć. W następnej kolejności mam zamiar omówić przedstawienie według Everymana, pokazane tam dzień wcześniej.

Po pierwsze byłem gościem i wygłaszałem referat na seminarium, które było wkładem projektu Mysteries&Drolls (M&D) wzbogacającego III Festiwal Zdarzeń Artystycznych OpenOPOLE’21. Po drugie miałem być obecny z referatem na poprzedniej odsłonie projektu M&D, w lipcu 2019, kiedy sztuka StaniSŁAW–BoleSŁAW miała swoją międzynarodową premierę. Byłem wtedy akurat we Włoszech na genueńskim kongresie badaczy teatru średniowiecznego, który akurat kończył się 13 lipca, gdy projekt M&D zaczynał swe pokazy w toskańskim Certaldo. Z głupich powodów (kłopoty z wynajęciem samochodu – nie może go kto inny rezerwować, a kto inny odbierać, nawet jeśli ten drugi opłacił rezerwację swoją kartą!) nie zdołałem tam dojechać, ani wręcz z Genui wyjechać, ale potem organizator Andrea Brugnera pocieszał mnie, że prawdopodobnie i tak nadmiar gości (lipiec, Toskania!) uniemożliwiłby właściwe odbycie zaplanowanej konferencji. Mój referat już tam jednak był i trafił do książki, która się niebawem ukaże. W Opolu wygłosiłem jego wersję poszerzoną o pewien element, który jest trzecim powodem napisania tej recenzji. Ale po kolei.

OpenOPOLE’21

III Festiwal Zdarzeń Artystycznych był dwudniowym świętem teatru ulicznego. Jest to międzynarodowy ruch teatralny, już dobrze zakorzeniony w Polsce. Organizatorzy dbają o to, aby trafić do publiczności w każdym wieku, nie angażować jej dłużej niż godzinę i pozwolić wędrować po mieście od sceny do sceny. W Opolu to były: Plac Wolności, „Stawek Barlickiego”, płyta Rynku, mały Rynek, Plac Sebastiana, ulica Krakowska, Plac Kopernika. Rzućmy okiem na gatunkowy zasięg repertuaru, w skrócie z ulotki programowej:

  • teatr lalkowy – dla najmłodszych i dla nieco starszych (Teatr Uszyty z Krakowa oraz La Capra Ballerina Puppet Theatre – Laura Bartolomei z Orvieto – Włochy),
  • teatr obrzędowy, opowiadany w rytmie etnicznej muzyki (Teatr Rodziny Hałasów „Zegar bije…”),
  • „familijna” Tańcobajka Dawida Modrzejewskiego Kot w butach i… kapeluszach (Lublin),
  • widowisko po zmroku w estetyce fire-show (Synergy Art z Torunia w pokazie Solaris),
  • happening z udziałem widzów/współtwórców, eksplorujący Opolskie Legendy Miejskie (Teatr A Gliwice),
  • pokaz prawdziwej iluzji z domieszką magii, siły mentalnej i szulerskich „śtucek karcianych” (Błażej Święszkowski – Hatman Show),
  • widowisko akrobatyczno – cyrkowe (Mr&Mrs Frantic – opowieść o przyjaźni cyrkowej lalki z osobliwym klaunem).

Festiwal Misteriów i Błaznów

Opolski festiwal teatru ulicznego – raczej wszak zabawowego – miał poważniejsze akcenty, których dostarczyła polska odsłona Projektu Mysteries&Drolls. Jest on owocem europejskiego programu „Kreatywna Europa”, który ma na celu badanie zjawisk teatralnych, opartych na relacji sacrum-profanum, i tworzenie przedstawień odwołujących się także do wartości metafizycznych. Intencją realizatorów projektu jest wychodzenie do publiczności, zmniejszanie dystansu i obniżanie progów, dawanie szansy, by z teatrem mógł się zetknąć każdy przechodzień, a czasami aby nawet ten i ów mógł coś w nim zagrać. Stąd połączenie z ideą teatru ulicznego, który tradycyjnie jest wesoły i rozhasany, i nie stawia widzowi żadnych wymagań, ale nie był taki zawsze, i nie musi być wyłączną domeną błaznów, jokulatorów, żonglerów. W Średniowieczu z zasady produkcje nawet najpoważniejsze, jak cykle misteryjne bądź przedstawienia pasyjne (nie licząc ściśle liturgicznych odprawianych w kościołach) odbywały się pod gołym niebem w miejskiej scenerii, a i poważnym tematom towarzyszyły farsowe przerywniki.

W Opolu projekt M&D zaprezentował kilka swoich produkcji, z których widziałem i zamierzam omówić dwie pierwsze.

  • Everyman niemieckiej grupy Tempus Fugit
  • StaniSŁAW – BoleSŁAW Teatru A…
  • Casting hiszpańskiego Maracaibo Company
  • Argentyńczyk Ronaldo Rondinelli w spektaklu Tip Tap Poum
  • Laura Bartolomei: Dorme, spektakl lalkowy dla nieco starszej publiczności

StaniSŁAW – BoleSŁAW

Scenariusz autorstwa Leszka Stysia jest konspektem widowiska. W obszernych didaskaliach wykłada ideę archetypowego konfliktu władzy świeckiej i duchownej, państwa i Kościoła. Pokazuje go na dobrze nam znanym przykładzie polskiego Króla Bolesława i Biskupa Stanisława. Rujnujące dla królestwa przekleństwo prastarej zbrodni Historia obróciła w cud odtworzenia jednolitego państwa z kawałków–dzielnic.

Przedstawienie jest nieomal pantomimą, a właściwie archaiczną produkcją, w której aktorzy tylko grają, a tekst podaje narrator. Warstwa słowa mówionego w przedstawieniu jest bardzo skąpa. Nieliczne wypowiadane zdania to cytaty biblijne oraz fragment z sielanki Kołacze ze zbioru Sielanek Szymona Szymonowica. Jednak to nie znaczy, że nie ma akcji dramatycznej, postaci i ich interakcji.

Akcja podzielona jest na dziesięć epizodów (wliczając Prolog i Epilog). Przewodnim rekwizytem są duże walizy, którymi trochę niepraktycznie operuje pięcioro podróżnych, jakby zagubionych w czasie. Pozostawioną na końcu Prologu jedną walizę biorą w obroty Ludzie/Animatorzy. W kosmologicznej aurze muzyki dokonują genezyjskiej czynności wydobycia na świat Człowieka w postaci drewnianej ruchomej lalki.

Obserwujemy w napięciu, jak „uczą” ją ludzkich ruchów. Narrator eksplikuje genezyjską aluzję, wygłaszając kilkakrotnie zdanie z Księgi Rodzaju: „Uczyńmy ludzi na Nasz obraz” (1,26).

fot. mat. organizatora

Następnie „rodzi się” druga lalka, i w trakcie „dorastania” przy asyście ludzi lalki odkrywają swoje podobieństwo i wchodzą w bliską relację. Narrator podtrzymuje genezyjską aurę, cytując werset o zaludnianiu Ziemi (Rdz 1, 28). Potencjalnie głęboka ludzka relacja zostaje przeciwstawiona relacji społecznej, powierzchownej i potencjalnie „nieludzkiej”.

Wyłaniają się zróżnicowane postacie Stanisława i Bolesława, są intronizowane, i pod ciężarem swoich insygniów – pastorału i berła – zmonumentalizowane, wreszcie trony stają się wrogimi twierdzami, a w następnej scenie zderzają się jako machiny wojenne.

Głos Narratora wprowadzający ponownie cytaty z Księgi Rodzaju (r. 4) sugeruje moralne pole sporu między dwójką bohaterów, i kładzie podwaliny pod symboliczny paralelizm między Stanisławem i Bolesławem a Ablem i Kainem. Dwaj antagoniści z polskiego mitu już cieleśnie wtopieni w swoje trony – Świątynię i Machinę, zderzają się w ostatecznym akcie zabójstwa, opowiedzianego znowu krótkim cytatem z Biblii:” …i zabił go” (Rdz 4,8).

Śmierć zamordowanego zostaje uroczyście opłakana, a w końcowym Epilogu obie drewniane lalki zostają wyjęte z pobojowiska i jako ludzkie prototypy postawione naprzeciw siebie.

Polski mit

Ponieważ o sporze między Bolesławem a Stanisławem historia powiedziała wszystko, co wiedziała, a wie niewiele, Autor rozsądnie postąpił nie ulegając pokusie dopowiadania możliwych dialogów czy interakcji, ale dokonał kroku mitograficznego. Z garsteczki przekazanych przez kroniki ogólnikowych składników buduje uniwersalny mit o tragicznej walce dwóch polskich bohaterów, z których każdy miał rację, każdy przez nią wszystko stracił, ale ich klęska nie była bezowocna.

Nieuchronne są przy tak ogólnym ujęciu skrajne uproszczenia i niedopowiedzenia, zastępowane w popularnym odbiorze banalnymi motywacjami – to dlatego, jak wiemy, nawet bogowie greccy trzęsący całym światem kierują się w swoich relacjach prymitywnymi ludzkimi odruchami: zazdrością małżeńską, ślepym popieraniem krewniaków na poziomie sołtysa we wsi, itp. Tradycja ustna nie nadaje się do przekazywania skomplikowanych uzasadnień i aksjologii, tylko ma przypominać i okazywać elementarne wartości. W tym sensie nie nadaje się do służenia pamięci, memorii, tylko do rekolekcji i anamnezy. Nie upamiętnia zdarzeń w ich całej historycznej złożoności, tylko uobecnia ich zrąb i uzmysławia ważny spór etyczny, ciągle aktualny.

Drewniane lalki są nośnikami tej trwałej ludzkiej substancji, która ostaje się po wszelkich historycznych pożogach. Jest naszą rzeczą – „późnych wnuków” – tchnąć życie w to residuum, które nasi poprzednicy złożyli dla nas w walizach pamięci. Są w nich również grzebani dawni bohaterowie, i będą tam tak długo spoczywać, aż ktoś z nas nie pomoże im się odrodzić. Wprawdzie to, co dla nas przechowuje przeszłość, nie jest życiem, ale też nie jest brakiem życia czy wszelkiego znaczenia.

Teatr A

Co znaczy litera A w nazwie teatru? Tutaj muszę wyjawić trzeci powód, dla którego mogłem obejrzeć sztukę, i dlaczego w ogóle znalazłem się na tym festiwalu, włączony w działania projektu M&D na zaproszenie jego kierownika, którym jest Wenecjanin Andrea Brugnera. Tym magicznym słowem jest anamneza. W artykule z 2003 roku (https://tiny.pl/7ndvw) wprowadziłem liturgiczne pojęcie anamnezy do literaturoznawstwa, a także do historii sztuki (tym samym i do teatrologii), czego zapewne do dziś tam nie zauważono. Okazało się jednak, że pewien człowiek teatru docenił potencjał artystyczny tej idei i zbudował wokół niej cały teatr. Leszek Styś już parę lat temu próbował nawiązać ze mną kontakt, ale nigdy nie znalazłem okazji, aby zobaczyć w działaniu tę grupę, którą żartobliwie i oczywiście bezpodstawnie nazywam „moim własnym teatrem”. Zastrzegam, że nie miałem żadnego wpływu na żadne przedstawienie, i dopiero przy okazji festiwalu mogliśmy dłużej porozmawiać, więc nie popadam w konflikt interesów. Zdążyłem dodać do mojego referatu pewne myśli rozszerzające zasięg anamnezy poza sztukę inspirowaną religijnie, co można nazwać anamnezą kulturową. Uczestnictwo w zdarzeniu prototypowym dla liturgii, jakim była Ostatnie Wieczerza powtarzana potem w chrześcijańskiej mszy, to podstawowy akt anamnezy polegającej na uobecnianiu dawnych zachowań przez ich powtarzanie i uczestnictwo, jakby nadal trwały. Jednak i w odniesieniu do treści ogólnokulturowych, będących dziedzictwem naszej cywilizacji, również mamy obowiązki pamięci, upamiętniania i uobecniania. Musimy dla podtrzymania tożsamości powtarzać dawne gesty, aby je nadal rozumieć, i aby je rozumiały nasze dzieci.

Reformacja doprowadziła do rozpadu uniwersalnego zasięgu Kościoła i Cesarstwa, co w dziedzinie sztuki skutkowało zastąpieniem twórczości operującej charyzmatem religijnym przez teatr świecki, następnie zaś znalazło odzwierciedlenie w podobnym zjawisku w dziedzinie kompozycji literackiej. Dominujący religijny cel twórczości kulturowej zmienił się z bezpośredniego udziału w czynnościach dewocyjnych na zachowania pośrednie zawarte w sferze świeckiej. Nie były one od razu niereligijne, ale wspierały chrześcijańską moralność w alegoryczny i metaforyczny sposób. Motywy biblijne i dewocyjne coraz częściej zastępowano fikcjonalnymi. Misteria teatralne osnute na tematach z Pisma Świętego skomponowane według liturgicznego przykładu anamnezy zostały zastąpione moralitetami. Były w nich obsadzane fikcyjne postacie z życia codziennego, skomponowane według estetycznych reguł fikcji, czyli podług praw mimesis – jako postaci i zachowania możliwie rozpoznawalne przez wszystkich i/gdyż podobne do publiczności.

W sztuce StaniSŁAW-BoleSŁAW nie następuje krok ku moralitetowi, gdyż protagoniści nie są typowymi ludźmi, ich lalkowa realizacja uniemożliwia widzom identyfikację i przeżywanie „litości i trwogi” na modłę mimetyczną. Ten cenny efekt wyobcowania antymimetycznego ratuje mityczność przekazu, zapewniając swobodę i pojemność odbioru, który zawsze musi polegać na wkładzie własnym odbiorcy. Pod wpływem bodźców dostarczonych przez reżysera wyobraźni, widz dopowiada sobie szczegóły i uzupełnia luki w obrazie.

StaniSŁAW-BoleSŁAW. Scenariusz i reżyseria: Leszek Styś; muzyka: Jacek Dzwonowski, Leszek Styś; kostiumy: Marek Stecko; scenografia/rekwizyty: Teatr A; lalki teatralne: Krzysztof Żuchowski; projekty graficzne: Ewa Kutylak. Wykonawcy: Angelika Chirowska, Magdalena Kocur, Grażyna Styś, Marek Stecko, Leszek Styś. Prapremiera: Gliwice 29 VI 2019. Premiera zagraniczna: Mercantia Festival w Certaldo we Włoszech, 9-15 VII 2019. Recenzowany spektakl: Opole 8 VIII 2021.

Tytuł oryginalny

Uobecnianie mitu

Źródło:


Link do źródła