EN

16.11.2022, 18:22 Wersja do druku

Uniwersalna, taneczna opowieść o współczesnej kobiecie

fot. Maciej Zakrzewski / mat. teatru

„Stabat Mater” Karola Szymanowskiego w chor. Danieli Cardim i „Stabat Mater” Giovanniego Battisty Pergolesiego w chor. Edwarda Cluga w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

„Stabat mater dolorosa” (Stała Matka boleściwa), utwór w dawnych wiekach wykonywany tylko w okresie Wielkiego Postu, znany jest obecnie wszystkim słuchaczom muzyki klasycznej, nie tylko wytrawnym melomanom, a teatry i filharmonie prezentują to dzieło przez okrągły rok. Sekwencja wokalno-instrumentalna oparta na oryginalnym łacińskim tekście albo na jego tłumaczeniu była niezmiernie popularna w epoce baroku i doczekała się licznych opracowań muzycznych, wśród których miejsce wyjątkowe zajmuje dzieło Giovanniego Battisty Pergolesiego. Zresztą każda z epok ma swoje słynne kompozycje, swoiste „muzyczne piety”, opisujące obraz Matki Boskiej cierpiącej i płaczącej pod krzyżem po śmierci syna Jezusa.

Sekwencja „Stabat mater” zainspirowała również Karola Szymanowskiego, który wykorzystał jej polski przekład autorstwa Czesława Jankowskiego komponując swój utwór – wizję boleściwej Maryi i cierpiącego Chrystusa. Współcześni twórcy wciąż sięgają po ten piękny, głęboko emocjonalny przekaz, a dowodem tego jest wyjątkowa premiera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Niezwykłe, nowatorskie interpretacje baletowe „Stabat Mater” w ujęciu Danieli Cardim i Edwarda Cluga zagościły w listopadzie – oby na dłużej – na jego scenie. To dwa różne przedstawienia, zróżnicowane nie tylko muzycznie, ale i stylistycznie oraz tematycznie. Odniesienia do toczącej się obecnie wojny, sytuacji straty bliskiej osoby, przejście przez smutek i próby wydobycia z siebie siły do dalszego życia odnalazła choreografka w muzyce Szymanowskiego, która zainspirowała ją do przełożenia własnej wizji bólu i bezradności kobiety – matki na język tańca. „Stabat Mater” w choreografii Edwarda Cluga (jego podejście do wykorzystania ruchu jest inne) to pełna nadziei wizja ukazująca siłę kobiet, nie tylko matek. Przecież męce i zmartwychwstaniu Jezusa towarzyszyły też inne niewiasty, nie tylko Boża Matka. Clug widzi w słodkiej muzyce Pergolesiego radość, w jej melodyjności i gracji oraz optymizmie dostrzega nawet ślady ironii czy wręcz humoru.

Daniela Cardim, pracująca dla New English Ballet Theatre brazylijsko-brytyjska choreografka, przygotowując pierwszą część dyptyku baletowego przygląda się bieżącym wydarzeniom z wyjątkową wrażliwością. Cierpienie, bezradność, strata i formy żałoby są dla niej tematami uniwersalnymi, a przestrzeń teatralna tworzy tu znakomite tło dla poetyckich, emocjonalnych obrazów w ruchu, w których motyw żałoby splata się z motywem macierzyństwa. Jej część jest krótsza, dramatyczna, gęstsza, tańczona do przejmującej w swej czystości i prostocie muzyki – trwa 30 minut, a chciałoby się więcej i dłużej. W „Stabat Mater” Szymanowskiego wciąż zadziwia i zachwyca połączenie archaizowanej liturgii z ludowymi nastrojami religijnymi, perfekcyjnie ujętej w ramy współczesnej techniki stylizacyjnej – znakomite tło dla interpretacji tanecznej. Swój utwór tak opisał autor w wywiadzie udzielonym na łamach „Muzyki” w listopadzie 1926: „Na postanowienie moje napisania utworu religijnego wpłynął cały szereg pobudek, od wewnętrznych osobistych przeżyć począwszy aż do zewnętrznych okoliczności życiowych, które sprawiły, że ostatniej zimy, odłożywszy chwilowo na bok inne, zaczęte już ‘świeckie dzieła’, poświęciłem się wyłącznie Stabat Mater”. Ujęcie religijne, echo staropolskich pieśni kościelnych („Święty Boże” i „Gorzkie żale”) oraz pasyjny charakter tematu nie kłócą się z obrzędami zwykłych ludzi, a nawiązania góralskie (kojarzą się – i chyba nie tylko mi – z „Harnasiami” ) dobrze brzmią w uwspółcześnionych historiach. Jest tu miejsce i na rytuał, i na płacz, i na ból. Powtarzający się motyw melodyczny i harmoniczny podkreśla jeszcze nieustannie obecny w choreografii i ruchu element śmierci, który od początku towarzyszy matce – symbolicznej Mater Dolorosa. I nie ma w tym żadnej przesady, zadęcia, choć mierzenie się na scenie z tematem wojny wymaga ogromnego wyczucia. Taniec żołnierzy, nieustannie ocierających się o śmierć, zestawiony z przebłyskami buntu oraz rezygnacji matek, niesie ogromny ładunek emocjonalny i porusza do głębi. Delikatność tancerek nie kłóci się z mocnym, chwilami agresywnym ruchem. Przeciwnie – podkreśla fakt, iż pod tą ludzką siłą kryje się kruchość i wrażliwość, pięknie wyrażona w tańcu i muzyce. Artyści są doskonale zgrani – wspólnie czują pauzy i momenty będące początkiem kolejnych sekwencji tanecznych, a ich kompozycje ruchowe są spójne, podobne wyrazowo. Wszystko dzieje się w półmroku, na punktowo oświetlonej scenie. Pogłębia to jeszcze depresyjną atmosferę towarzyszącą tancerzom, rozjaśnioną przepięknymi partiami wokalnymi, ale i cięższymi, związanymi z toposem śmierci i cierpienia, przytłaczająco aksamitnymi momentami. Całość doskonale oddaje psychiczne stany bohaterów tego przejmującego baletu, w którym znakomici są soliści: Diana Cristescu, Adrian Roman Ventura, Kseniya Rzheuskaya, Yahor Rahacheuski, Lucia Andres Garbas, Miguel Eugênio de Sousa Júnior (obsada z dnia premiery) i pozostali tancerze baletu Teatru Wielkiego w Poznaniu. Zespołowi baletowemu poznańskiego Teatru Wielkiego towarzyszy śpiew – pieśń zarówno liturgiczna, jak i świecka, ludowa w swym charakterze, cały czas wtóruje historii rozgrywającej się na scenie. Muzykę i taniec wzbogacają partie wokalne Iwony Sobotki (sopran), Joanny Motulewicz (mezzosopran) i Mariusza Godlewskiego (baryton). Niestety, warunki panujące w Auli Artis uniemożliwiają prezentowanie muzyki na żywo, jednak nagranie, które usłyszeli widzowie jest doprawdy na najwyższym poziomie. Sopran i mezzosopran delikatnie, miękko i strzeliście podkreślają emocjonalne momenty, a głęboki baryton Mariusza Godlewskiego mocniej wydobywa motywy pełne bezpośredniej uczuciowości. Prostota i czystość linii ma także swoje odbicie w scenografii i kostiumach Jordi Roig, których kolorystyka i styl kojarzą się od razu z tocząca się u naszych sąsiadów wojną.

W drugiej części czeka widza uczta autorstwa Edwarda Cluga, choreografa i dyrektora artystycznego baletu Słoweńskiego Teatru Narodowego w Mariborze, oparta na najsłynniejszym „Stabat Mater” epoki baroku. Wykorzystując surowość konstrukcji i emocji Giovanniego Battisty Pergolesiego, Clug delikatnie eksponuje sens bólu i smutku, choć nie brak w jego choreografii lekkiej frywolności i prowokacyjności, ale zawsze przemyślanej, wynikającej z muzyki i ujętej w karby dobrego smaku. W tanecznych układach obecne są nawet elementy abstrakcyjne, nieco śmielej przekraczające granice estetyki. Tworzą one nowe wyrazy, które nigdy nie przestają być piękne (w tradycyjnym znaczeniu tego określenia). Trzeba zresztą pamiętać, że Pergolesi, choć żył w pierwszej połowie XVIII wieku, stworzył dzieło wpisujące się już w nurt przedklasyczny. Co więcej, zastąpił średniowieczny patos i sztywność muzyki opisującej wizerunek Matki Boskiej urzekającą melodią, pełną emocjonalnych duetów oraz efektownej ornamentyki. Jednak wsłuchując się w „Stabat Mater” i budując swoją choreografię Clug nie zapomina, że piękno dźwięku kompozycji wynika wciąż z solidnego gruntu muzyki barokowej, choć oczywiście warsztat kompozytorski Pergolesiego wykracza poza pęta panującej w jego epoce konwencji. Wykorzystując surowość konstrukcji i emocji kompozytora, choreograf kreśli wraz z tancerzami przejrzyste i proste obrazy, snując przypowieść o kobietach, ich niezwykłej emocjonalnej sile, nawet sprycie, ale też kruchej wrażliwości. Spektakl jest bardzo teatralny, wypełniony konkretną treścią i opowiada o jasnym promieniu nadziei, która jest konsekwencją, dalszą częścią ukazanego cierpienia. Kolejne sceny zaskakują świeżością pomysłów – pełne wzruszających elementów narodziny, czuła i delikatna matka kołysząca syna do snu, epizod „ukrzyżowania”, a nawet pokaz mody to wyraz niezwykłej wrażliwości, otwartości i kunsztu Cluga. Choreografię cechuje różnorodność, połączenie wielu środków wyrazu wywodzących się z klasyki i współczesności. Swoboda działania w przestrzeni, która w inscenizacji Cluga wydaje się czymś pierwotnym, naturalnym i przyrodzonym, w rzeczywistości jest owocem długiej i wytężonej pracy. Szybkie, ostre zwroty łagodzone są falującą, płynną muzyką nagraną przez solistów, chór i i orkiestrę Słoweńskiego Narodowego Teatru w Mariborze (Slovensko narodno gledališče Maribor). Taniec pełen ekspresji i bogata plastyka ciała w brawurowych pasażach solistów poznańskiego baletu emanują czasem surowością i dzikością, połączoną z niezwykłą precyzją wykonania – w ten sposób tancerze przekładają „język teatru” na czysty balet i zmysłowość, a przekaz pozostaje wciąż czytelny dla widza.

Są w tym spektaklu niezwykłe perełki, poruszające do łez sceny, dzięki którym „Stabat Mater” wciąż porusza i nie traci swej uniwersalnej ponadczasowości. Własny styl zespołu baletowego Teatru Wielkiego w Poznaniu, ów niepowtarzalny „cielesny język”, wynika z szerokiej świadomości ciała i umiejętności przeżywania radości oraz bólu poprzez ruch i przestrzeń. Oczywiście nie byłoby tego spektaklu bez perfekcyjnej, precyzyjnej współpracy zespołu z choreografką Danielą Cardim i choreografem Edwardem Clugiem, którym udało się oddać niecodzienny, ponadczasowy sens i wyraz emocjonalny utworów Szymanowskiego i Pergolesiego.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła