Technikę znał tylko on i jego aktorzy, obcych nie wpuszczał na próby. Większość wtajemniczonych już nie żyje. Z TERESĄ NAWROT, aktorką, dyrektorką szkoły teatralno-filmowej Reduta-Berlin, od 30 lat nauczającą techniki aktorskiej Jerzego Grotowskiego, rozmawia Katarzyna Bielas w Dużym Formacie, dodatku Gazety Wyborczej.
Tyle ćwiczeń fizycznych musi pani wykonywać i pani pali? - Mam 65 lat, a palę dopiero 17. Zaczęłam po trzecim mężu, Niemcu, który po 11 latach małżeństwa ukradł mi szkołę, dorobek mojego życia. Zostawił mnie nagą i bosą, bo wcześniej powierzyłam mu wszystkie sprawy finansowe szkoły, on podsuwał mi pisma, ja tylko podpisywałam. Wszystkie konta wyczyścił, wszystko przepisał na siebie i związał się z moją uczennicą. Mój o 17 lat ode mnie młodszy mąż był znakomitym szachistą i zrobił mi życiowy szach-mat. Byłam niby doświadczoną kobietą, po iluś tam układach damsko-męskich, po dwóch małżeństwach. Ale miłość jest ślepa, jak wiadomo. W wieku 46 lat musiałam wszystko zacząć od zera. Byłam w strasznym stanie, wylądowałam na psychiatrii. Wielu ludzi myślało, że zwariuję, że nigdy się nie podniosę. Moja mama przysyłała mi pieniądze na życie z Polski... Przyjechała do mnie, pomagała mi, gotowała obiady, robiła zakupy