Pani dyrektor TVP1 Iwonie Schymalli do głowy nie przyjdzie stworzenie wakacyjnej sceny Teatru TV z lżejszym repertuarem. Bo dla niej pewnie w teatrze z definicji nie ma nic przyjemnego. A w archiwach fars i komedii jest tyle, że wystarczyłoby na wakacji kilka. I na pewno są lepszą rozrywką niż powtórka filmu "Zgniatacz nadgarsków 3000" - pisze
Wojtek Krzyżaniak w Gazecie Wyborczej.
Telewizją Polską muszą kierować bardzo biedni ludzie. Oczywiście nie w finansowym słowa tego znaczeniu. Są to prawdopodobnie ludzie bardzo biednej konstrukcji kulturalnej, jeśli można się tak wyrazić. A może szerzej, psychicznej. To, że właśnie im przydzielono zadanie krzewienia kultury w narodzie i staranie się, by rzeczony naród do końca nie zgłupiał, wydaje się gorzkim żartem. Czego kolejny dowód nadchodzi wraz z letnią kanikułą. Kierownictwo TVP z tych się najwyraźniej rekrutuje ludzi, którym słowo "teatr" kojarzy się li tylko z siermięgą i nudą. Jest dla nich absolutnym zaprzeczeniem rozrywki czy dobrego spędzania czasu. Bo tylko tak mogę sobie tłumaczyć konieczność wyłączenia Teatru Telewizji na wakacje. Albo relaks i odpocznienie, albo kultura. To oczywiste, prawda? Biedni. Ale my naprawdę nie musimy być tak ubodzy jak oni. Dlaczego na nas przerzucać mają swoje marne gusta i młodzieńcze traumy z obowiązkowych wizyt w teatrze? Dl