„Tuwim dla Dorosłych” w reż. Jerzego Satanowskiego w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie. Pisze Joanna Janisz w Teatrze dla Wszystkich.
„Nie miałem serca do Warszawy…”. Przekornie rozprawia się poeta z ukochanym miastem. Nie bez powodu tymi słowami zaczyna się widowisko na Scenie Novej. Poeta chłonie Warszawę – jej żywioł – całym sobą. Do niej – choć pośrednio – nieustannie odnosi się w swojej twórczości. Tutaj studiuje, tworzy, redaguje pisma, współpracuje z Polskim Radiem. Tu kocha, bawi się, szydzi… Z finansjery, mieszczaństwa, a przede wszystkim z prostactwa i głupoty… Tu wraca po wojennej emigracji i jako „poeta państwowy” otrzymuje dom.
Wydawało mi się, że skoro znam historię poety i uczestniczyłam – również na scenie – w interpretacjach jego wierszy, spektakl będzie dla mnie tylko odświeżeniem dawnego romansu z prekursorem poezji lingwistycznej. Tymczasem po raz pierwszy udało mi się popatrzeć na Tuwima tak komplementarnie, całościowo. Dotychczas dzieliłam jego wizerunek na odsłony: dla dzieci, dla zakochanych, dla miłośników jego humoru…
Mimo zapowiedzi „dla dorosłych”, w muzycznym widowisku spotykamy także „Ptasie Radio”. Chociaż zostałam wychowana na interpretacji Ireny Kwiatkowskiej, muszę przyznać, że popis Anny Sroki-Hryń jest wyborny. Wokalistka w duecie z Jackiem Bończykiem mierzy się również z kultem Ewy Demarczyk. W innej piosence z repertuaru Czarnego Anioła – „Tomaszowie” – taki duet tworzą Joanna Lewandowska-Zbudniewek i Arkadiusz Brykalski.
Przedstawienie jest wędrówką po przedwojennych redakcjach, której towarzyszą nieustanne rozmowy telefoniczne i dym papierosów. Tutaj należy się ukłon odpowiedzialnej za kostiumy i scenografię Annie Waś – żywioł dziennikarski oddany jest z troską o każdy szczegół, zarazem niepretensjonalnie. Satyryczne wycinki prasowe przecinane są mniej lub bardziej lirycznymi piosenkami. Część wykonanych jest solo, jak „Kartka z Dziejów Ludzkości”, wspomniane „Ptasie Radio” czy „Chrystus Miasta”. Większość ma dwóch, trzech lub nawet sześciu wykonawców, jak „Dzisiaj Wielki Bal W Operze” albo „Jadą Ze Wsi Wozy”. Na uwagę zasługuje świetny akompaniament, to między innymi klarnet, gitara, kontrabas, klawisze, perkusja.
Fabuła spektaklu jest swobodna, ale pewne wyraźne akcenty są umiejscowione we właściwych miejscach. Tak jak wybuch II wojny światowej, który nami wstrząsa dzięki zastosowaniu na scenie petardy. Widzowie spragnieni refleksji zwrócą uwagę na piosenkę o Żydzie – Tuwim przez całe życie był rozdarty pomiędzy polską a żydowską tożsamością.
Obok „znanego” Tuwima pojawiają się na scenie fragmenty mało znane, jak „Ogłoszenia drobne”, „Lunatyk księżycowy”, „Tańcowała Małgorzatka”… . Nie ma natomiast tych najbardziej sprośnych – niektórzy widzowie mogą być zawiedzeni tym faktem, ale trzeba przyznać, że dzięki temu spektakl nie traci walorów wychowawczych.
Kameralne widowisko jest niewątpliwie ucztą i słowną, i muzyczną. Nic dziwnego – rozrywki językowej zapewnia książę poetów, a oprawę muzyczną książęta piosenki aktorskiej: Jerzy Satanowski, Zygmunt Konieczny, Jacek Kita i inni. Wykonawcami są aktorzy-wokaliści, niektórych wspomnę po raz drugi: Joanna Lewandowska, Anna Sroka-Hryń, Magdalena Piotrowska, Jacek Bończyk, Arkadiusz Brykalski, Wojciech Wysocki. Niemal niezmieniony skład od stycznia 2011 roku! Spektakl w dniu 2 lipca 2023 to planowana dwusetna odsłona „Tuwima…” na Scenie Novej.
Jeżeli Tuwima utożsamiamy tylko z poezją dla dzieci, popełniamy błąd. Ta poezja stanowi margines jego twórczości. Ducha poety odnajdziemy we flircie z wielkomiejskim życiem i kawiarnianej czy barowej piosence. Tuwim jest dla dorosłych.
Na koniec refleksja i zachęta… W dobie atomizacji, wciśnięci w fotele samochodów, z oczami wpatrzonymi w ekrany zapominamy, że taki „gatunek człowieka” jak – nazwijmy to – ekstrawertyczny intelektualista w ogóle… istniał. Że można sobie pozwolić zarazem na wrażliwość i ekspresję! Warto sobie przypomnieć, że można żyć inaczej – choćby teraz, u progu wakacji. Spędzić letni wieczór w Romie, zapragnąć tańczyć, śmiać się i kochać. Być dorosłym z pasją życia.