Aktorzy trójmiejskich scen, którzy wzbudzili moje zainteresowanie, a nawet zachwyt, choć często nie były to główne role. Mój ranking osobisty.
Aktorzy – bez nich nie ma przedstawienia (nie ma co się oszukiwać). Nie tylko nadają charakter dziełu, ale potrafią je od klęski uchronić (taka prawda). Mamy na Wybrzeżu aktorów wspaniałych (niech się Państwu nie wydaje, że to zawsze są tylko „wielkie” nazwiska). Jedni wzbudzili w tym roku moje zainteresowanie (to bardzo dużo), inni – uznanie (to coś!), są też i tacy, którzy zasługują na powszechny podziw, zachwyt wręcz! Wielu (wszystkim!) należą się brawa, ale jest kilku, których chciałabym za ich kreacje w 2022 roku wyróżnić. Kolejność, zaznaczam, NIE JEST przypadkowa.
Filip Michalak – tancerz Opery Bałtyckiej w Gdańsku
Dla mnie to absolutnie gwiazda mijającego roku. Zresztą, każde jego pojawienie się na scenie to zawsze była cała gama emocji. Pasja. Filip Michalak czuje postać. Jest nie tylko utalentowanym tancerzem, jest pełną gębą aktorem! Połączyć te dwa talenty – to jest sztuka. Technika, sprawność nie wystarczą, liczą się emocje, o nie – zwłaszcza w tańcu – najtrudniej. Sancho Pansa Filipa Michalaka w spektaklu „Don Kichot” to mistrzostwo sztuki aktorskiej, rzemiosło pierwszej klasy. Uczynić z roli drugiego planu postać, na którą się czeka, która wprowadza nową, fenomenalną energię, to coś, co zdarza się tylko najlepszym.
Grzegorz Wolf – aktor Teatru Miejskiego w Gdyni
Rolą Ojca w „Pułapce” świętował jubileusz 25-lecia pracy artystycznej. I był to prawdziwy, godny jubileuszu popis! Sceniczną charyzmą zdominował przedstawienie, choć, przyznać trzeba, na scenie – feeria kreacji. Ale Grzegorz Wolf w tej roli to prawdziwa wirtuozeria środków, to wyczucie słowa, to głos. Każde wypowiedziane przezeń słowo wybrzmiewa tu tak, jak chcielibyśmy je usłyszeć. Szczególnie porywa jednak to, co najtrudniejsze w sztuce aktorskiej, co nieuchwytne, nienazwane warsztatowo – oto bowiem aktor wprowadza nas w świat iluzji, na chwilę ulegamy złudzeniu, zapominamy, że Ojciec to postać z dramatu, z wyobraźni. Zapominamy, że jesteśmy w teatrze.
Beata Buczek-Żarnecka, Elżbieta Mrozińska, Monika Babicka – aktorki Teatru Miejskiego w Gdyni
Oto trzy główne role w spektaklu „Umrzeć ze śmiechu”. Znakomite aktorki widzieliśmy w przedstawieniach gdyńskiej sceny nieraz, zwykle były to udane, interesujące role. Ale postaci, które zagrały w sztuce Paula Elliotta, to popis wysokiej klasy. Trzeba doświadczenia, rzemiosła, a zwłaszcza wyczucia sceny, by nie przeszarżować, nie przesadzić, nie przekroczyć granicy. W tego typu komedii wszak bardzo łatwo o tani popis, widowni nie trzeba wiele, by „umrzeć ze śmiechu”. Jednak, by nie zatracić się w grze, by jednocześnie – rozbawić i wzruszyć, bez tanich chwytów – to jest sztuka.
Magdalena Bednarek i Edyta Janusz-Ehrlich – aktorki Teatru Miniatura w Gdańsku
Teatr Miniatura to wspaniały zespół aktorski. Ukłon w stronę dwóch uznanych aktorek tej sceny: Magdaleny Bednarek i Edyty Janusz-Ehrlich, które możemy oglądać w przedstawieniu „Zmień się”, to tylko potwierdzenie poziomu teatru. Warto wybrać się na ten spektakl z wielu powodów (każdego zachwyci tu coś innego albo – co bardziej prawdopodobne – zachwyci wszystko razem), ale aktorski wdzięk obu pań, oryginalność, a jednocześnie jakaś niezmierna czułość, serdeczność i porywająca za serce prostota, zasługuje na najwyższe uznanie.
Karolina Kowalska – aktorka Teatru Wybrzeże
Ta pochodząca z Rzeszowa aktorka, absolwentka Szkoły Filmowej w Łodzi debiutowała na scenie Teatru Wybrzeże dopiero w tym sezonie. Jeśli ktoś nie zna jeszcze Karoliny Kowalskiej, powinien iść na „Plac Bohaterów”, spektakl według dramatu Thomasa Bernharda. Karolina Kowalska wprowadza na gdańską scenę, by tak rzec, nowy, szalenie intrygujący styl. Pewien recenzent napisał kiedyś o jednej wybitnej artystce: „sama instynktem przeczuwa, czego roli potrzeba”. Te słowa pasują do młodej, gdańskiej aktorki jak ulał.
Magdalena Gładysiewicz, Magda Smuk, Michał Trojanowski, Wojciech Stachura – grupa teatralna Lofty Yell
Przedstawienie tej zgranej trupy „Obywatel Koń” zobaczyłam w gdańskim Zakładzie Kulturalnym. Niezwykle udane, aktorsko zaskakujące przedsięwzięcie. Potrafili z mało teatralnego tekstu zrobić kawał porządnego teatru.
Robert Ciszewski – aktor Teatru Wybrzeże
Jego rolą w „Placu Bohaterów” sam Thomas Bernhard byłby pewnie zachwycony. Ciszewski był po prostu wzięty z Bernharda. Był Bernhardem.