EN

22.09.2020, 13:37 Wersja do druku

„Trójkąt Bermudzki”: cienki jak słaba kawa

Stanisław Loba/mat. TVP

„Trójkąt Bermudzki” Marka Kochana w  reż. Bodo Koxa w  Teatrze Telewizji. Pisze Artur Stanek.

Kiedy w 2018 roku w teatrze TVP pokazano sztukę Marka Kochana pt. „Rio” (reżyseria: Redbad Klynstra-Komarnicki) pomyślałem, że najgorsze przedstawienie teatru telewizji właśnie zostało wyemitowane. Pomyliłem się: ostatnia poniedziałkowa telewizyjna premiera „Trójkąta Bermudzkiego”, autorstwa także Marka Kochana (reżyseria Bodo Kox), w niechlubnej konkurencji na najgorszy spektakl teatru telewizji śmiało może konkurować z ”Rio”.

„Trójkąt Bermudzki” opowiada o trójce ocalałych z katastrofy samolotowej rozbitków, którzy znaleźli się na niezaludnionej wysepce w pobliżu Bermudów. Są to: Mirosław (w tej roli Radosław Pazura), prezentujący liberalne poglądy inteligent i Radomir (w tej roli Cezary Pazura), gburowaty pracownik budowlany, do których dołącza ocalała w tej samej katastrofie Piękna Pani, grana przez Annę Karczmarczyk.

Mimo zapewne szlachetnych założeń autora, by pokazać na przykładzie rozbitków z katastrofy samolotowej portret współczesnych Polaków i wojnę polsko-polską w pigułce, próbę te oceniam jako nieudaną. Nasuwające się szybko skojarzenie z „Emigrantami” Sławomira Mrożka jest zdecydowanie na wyrost – to nie ten kaliber literatury. Sztuka Kochana pełna jest stereotypów, bez trudu na podstawie zachowania i wygłaszanych tekstów odczytujemy, na którą z głównych partii zagłosowałby Mirosław, a na którą Radomir. Tekst Kochana nie niesie nic nowego „w tym temacie” dla widza. No i wcale nie jest ani dowcipny, ani błyskotliwy. A nawiązywanie do Mickiewicza poprzez trawestację: „Nasz naród jak kawa …”, uważam za niedorzeczne, a w wykonaniu Radosława Pazury brzmi to ani śmiesznie, ani przejmująco.

Komiksowy sposób realizacji i takaż strona wizualna spektaklu (ciekawa scenografia Wojciecha Żogały i udane kostiumy Katarzyny Adamczyk), na jaki zdecydował się reżyser Bodo Kox, nie poprawia jakości spektaklu. Zabiegi reżyserskie i wizualne nie są w stanie wiele zdziałać, jeśli bazą jest  nieudana literatura.

Z kolei obsadzenie w rolach antagonistycznych rozbitków Radosława Pazury i Cezarego Pazury jest zabiegiem trafionym promocyjnie, ale chybionym artystycznie: gra aktorska na granicy szarży nie posłużyła w wiarygodnym wydobyciu różnic w postawie obu głównych bohaterów, bo ich portrety (zwłaszcza w wykonaniu Radosława Pazury) stały się karykaturalne. Aktorzy zagrali zbyt farsowo, a przez to nieprawdziwie. Zabrakło aktorskiego umiaru. Debiutu Anny Karczmarczyk w teatrze telewizji, w roli Pięknej Pani też nie zaliczam do udanych.

Kolejne poniedziałkowe przedstawienie wpisuje się w politykę kulturalną TVP SA, która promuje wątpliwej jakości literaturę, pisaną „na zamówienie”. W takich warunkach nie mogą powstawać bardzo dobre artystycznie widowiska.

Mam nadzieję, że Marek Kochan nie będzie „etatowym” autorem teatru TVP, bo tekst „Trójkąta Bermudzkiego”, pomimo innych zastrzeżeń, to najsłabszy element poniedziałkowej premiery oraz że w rozpoczynającym się sezonie 2020/2021 w teatrze telewizji pojawią się jednak spektakle warte tego miana i miejsca.

Biorąc pod uwagę zapowiadaną większą liczbę przedstawień z żywego teatru, ponawiam postulat, który zgłosiłem pisząc recenzję ze spektaklu teatru telewizji „Wykapany zięć” w reż. Pawła Szkotaka: warto by zarejestrować i pokazać szerokiej telewizyjnej widowni znakomity „teatr środka”. Na przykład spektakl „Lepiej już było..." Cat Delaney w reż. Wojciecha Adamczyka, z wybitną rolą Marty Lipińskiej, z Teatru Współczesnego w Warszawie, a także współczesną sztukę Marka Modzelewskiego „Inteligenci”, perfekcyjnie zrealizowaną przez Roberta Talarczyka w Teatrze Śląskim w Katowicach, ze znakomitymi rolami Katarzyny Brzoski (wielka kreacja), Violetty Smolińskiej, Mirosława Neinerta i aktorskiego młodego talentu – Pawła Kruszelnickiego.


Tytuł oryginalny

„Trójkąt Bermudzki”: cienki jak słaba kawa

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Artur Stanek

Data publikacji oryginału:

22.09.2020