"Otello" William Shakespeare w reż. Oskarasa Koršunovasa z Oskaro Koršunovo Teatras w Wilnie na XXV Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej.
„Otello”, najświeższy Szekspir z wileńskiego teatru OKT, przypomniał najlepsze momenty Festiwalu Szekspirowskiego. Zapowiadany na zeszłoroczny Avignon, premierowany w Wilnie 19 lipca roku bieżącego, nawiązuje inscenizacyjnie do „Snu nocy letniej” z 1999 r., który mieliśmy okazję obejrzeć na XIV Festiwalu Szekspirowskim w roku 2010. We „Śnie” koncept inscenizacyjny opierał się na „żywej” scenografii i niezwykle kreatywnym wykorzystaniu desek, w „Otellu” tę rolę pełnią koła, a dokładniej różnej wielkości szpule na kable. Aktorzy wykorzystują je niezwykle różnorodnie, jeżdżą na nich niczym na hoverboardach, rzucają, kręcą, pchają – po prostu symfonia na szpule.
„Otello” Koršunovasa to spektakl totalny, 3,5-godzinny atak na zmysły. To nawiązanie do formatu prezentacji szekspirowskich, który cieszył się największym uznaniem na gdańskim festiwalu (spektakle Korsunovasa i Kolady). To całość, w której wybrzmiewa Szekspir, komizm wzmacnia tragizm, wierność ogólnemu przesłaniu autora nie zamyka możliwości interpretacyjnych i, przede wszystkim, otwiera nieograniczoną przestrzeń dla dezynwoltury inscenizatora (tym razem reżysera i współscenografa, czasami, jak we „Śnie”, także choreografa). Teatralność spektaklu szefa OKT potwierdza jego pozycję jednego z najwybitniejszych, współczesnych reżyserów teatru europejskiego. Ileż w tym pokazie kapitalnych scen! I to bazujących na prostych środkach: formowanie statku, scena intymna pod folią, motyw chusty wykorzystany kilka razy jako łącznik znaczeniowy i ważny środek dramaturgiczny (folia biała i czarna).
„Otello” Korsunovasa to mocny głos w dzisiejszej dyskusji o tożsamości człowieka. To po części spektakl feministyczny, ale jeszcze bardziej… niebinarny. Próbując analizować relacje intymne między Otellem (w tej roli mało przekonywująca Oneida Kunsunga-Vildžiūnienė), Jagonem i Desdemoną, możemy dojść do wniosku, że tożsamość seksualna bohaterów jest labilna. To bardzo karkołomny koncept, rozszerzający intencje Szekspira, ale czy scenicznie uzasadniony? To bardziej puszczenie oka do części widowni, podkreślające nowoczesne, liberalne podejście do bardzo złożonego i zabrudzonego semantycznie tematu. Wycieczka śmiała, ale chyba nie do końca udana.
Tłumaczenie uporczywie określa Otella Murzynem, choć tekst równie konsekwentnie mówi o Maurze. Nie przeszkadza to w konstrukcji dowcipnego skeczu antyrasistowskiego w wykonaniu jednego z najlepszych na scenie Aurelijusa Pociusa (Brabancjo, ojciec Desdemony). Pysznych ról było więcej, wulkanem komizmu z wieloma erupcjami był Karolis Norvilas (Roderigo), kluczową rolę Iago błyskotliwie poprowadził Saulius Ambrozaitis, Błazen (Pajac, Clown w innych tłumaczeniach) Juliji Korpačiovej to Joker nieuchronnej katastrofy.
Pewne zastrzeżenia można mieć do proporcji między komizmem a tragizmem w pierwszej części, trochę za dużo było tych kopnięć rubasznych, choć niektóre wtręty same w sobie miały niebywały urok (np. ten z Karolisem Norvilasem jako trenerem osobistym). Druga część, od wyciągnięcia czarnej chusty i zasłonięcia horyzontu czarnym parawanem, to już prawie tylko mrok. Prawie, bo jeszcze chociaż raz musiał wylecieć królik z cylindra (deziluzja po morderstwach Iago). Słowne tsunami w bardzo nieszczęśliwym tłumaczeniu nie ułatwiało odbioru, zniknął gdzieś charakterystyczny, niepodrabialny rytm języka Szekspira, współczesne dopiski najczęściej w ogóle nie były tłumaczone. Ale to tylko detale nieobniżające oceny ogólnej. „Otello” to spektakl do wielokrotnego kontaktu, radość dla kochanków i poszukiwaczy teatralności, metafory i najzwyczajniej – czarów przepięknych. To kisłorod, który pozwala zachować mocno ostatnio zachwianą wiarę w teatr jako miejsce magiczne i wyjątkowe.
William Shakespeare, Otello. OKT (Oskaro Koršunovo Teatras) na Festiwalu Szekspirowskim, 4 sierpnia 2021 r., czas trwania: ok. 220 min. z przerwą.