Jacku, wniebowzięto mnie, powiadasz? No nie, aż tak to nie. Kwico nieptica, Polsza nie zagranica, jak powiadają bracia Rosjanie - Tadeusz Nyczek odpowiada Jackowi Sieradzkiemu.
Z tymi sensami to tam faktycznie było kiepskawo, bo stara a krwawa Puszkinowska opowieść o carze Borysie Godunowie i różnych wcieleniach Dymitra Samozwańca opowiedziana została nadzwyczaj mętnie. Nawet nie dlatego, że rosyjski reżyser połknął za dużo, bo dorzucił do tej historii carstwo sowieckie z panami w czarnych płaszczach i Godunowem jako kremlowskim sekretarzem. Otóż podejrzewam, że zbyt zachwyci! się własnym talentem inscenizacyjnym, a pycha różnie owocuje w sztuce. Z jakąż lubością budował piękne obrazy sceniczne, z czułością dla szczegółu, upodobaniem dla poetyckiego patosu namiętnie i perwersyjnie zderzanego z brutalnością i cynizmem postaci. Co drugą scenę podskakiwałem na (niewygodnym) fotelu zachwycony pomysłowością reżysera. Przewijający się przez scenę wąż ni to prawosławnych płaczek, ni makbetowskich czarownic, wpadający czasem w ton greckiego chóru - dla mnie rewelacja. Beczki grające jak aktorzy w dziesiątkach ró