O "Hamlecie" w reż. Roberta Bacciego prezentowanym podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Malta" pisze Agata Iwasiewicz w Gazecie Festiwalowe VariaTe.
Wielka szkoda, że "Hamlet" w reżyserii Roberta Bacciego, z powodu problemów technicznych oraz niezbyt udanego systemu tłumaczenia tekstu z włoskiego na polski nie mógł wybrzmieć w pełni. Jeśli powtórzy się to również dziś, to prawdopodobnie ceniony teatr z Pontedery wyjedzie z Poznania w nie najlepszej sławie. Prozaiczny problem synchronizacji polskiego tekstu z akcją rozgrywającą się na scenie po włosku, nie mówiąc o wyborze niekorzystnego miejsca wyświetlania tłumaczenia (albo czytasz napisy, albo obserwujesz działania aktorów), sprawiły, że publiczność nerwowo kręciła się na widowni, słychać było głosy poirytowania, a spora część widzów po prostu opuściła salę. Napięcie wśród publiczności było z pewnością odczuwane przez aktorów - musieli oni grać ze świadomością, że nie są rozumiani, że coś się "rozjeżdża". Wspominam o tym wszystkim już na wstępie nie żeby zdruzgotać "Hamleta", tylko aby zaznaczyć, że ten konkre