- Doszedłem już do etapu, w którym programowanie teatru operowego chciałbym złożyć w ręce następnego pokolenia. Ale recenzując ich pomysły, będę stosować następujące kryteria: uwzględnianie polskiej tradycji oraz rodzimej sztuki współczesnej, a także chęć ryzykowania pracy z polskimi realizatorami. Nie da się w krótkim czasie uwzględnić wszystkiego - mówi Sławomir Pietras, dyrektor naczelny Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie.
Dziś premiera "Wozzecka" Berga w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Podczas przygotowań ujawnił się konflikt w kierownictwie teatru, wywołany podziałem kompetencji oraz sposobem reaktywowania rady teatru. Mariusz Treliński i Kazimierz Kord uznają za niemożliwą dalszą współpracę ze Sławomirem Pietrasem. Ministerstwo Kultury prowadzi rozmowy z obiema stronami. Rozmowa Jacka Marczyńskiego ze Sławomirem Pietrasem, dyrektorem naczelnym Teatru Wielkiego-Opery Narodowej. Rz: Przez lata mówiło się: Sławomir Pietras, świetny menedżer, teraz zaś: tradycjonalista. Odpowiada to panu? Sławomir Pietras: Przeżyłem tyle faz w moim życiu zawodowym, że w pewnym momencie i to miano stało się uprawnione. Sam za tradycjonalistę się nie uważam, ale po 36 latach pracy na stanowisku dyrektora opery można mnie tak określać. Sądzi pan zatem, że Opera Narodowa powinna służyć tradycji? - Powinna ją uwzględniać, to oczywiste. Jeśli odniesiemy się do rodzimej twórc