2013 rok nie należał do udanych dla toruńskiej kultury. Chyba nigdy w ostatnich latach nie zdarzył się czas, który w tak niewielkim stopniu obfitował w dobre płyty, książki, wystawy i akcje. Rozwijały się za to nasze festiwale i instytucje - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Jak pamiętamy, 2012 rok zdominowała sprawa strategia rozwoju kultury. Dokument miał wykreować politykę kulturalną w mieście: wskazać jej braki i przedstawić wszechstronny program naprawczy. Urząd Miasta, zamiast oddać tworzenie tej wizji torunianom, ogłosił przetarg, który wygrał Małopolski Instytut Samorządu Terytorialnego i Administracji w Krakowie. Konsultacja społeczne budziły liczne dyskusje i kontrowersje, ale mimo wszystko w rok 2013 Toruń wszedł ze zdefiniowaną wizją rozwoju kultury do 2020 roku. Co zostało z klimatu spotkań środowiska artystycznego i prac ekspertów nad strategią? Nic. Dokument podzielił los strategii promocji Torunia i zasilił grono urzędniczych półkowników. Magistrat miał powołać specjalny zespół, który z pełną surowością oceniałby postępy w realizacji założeń strategia. I - uwaga, uwaga! - ta komisja działa, o czym nie wiedzą nawet ci, którzy pracowali w gronie eksperckim nad założeniami przetargu. Adm