EN

5.11.2020, 10:19 Wersja do druku

Toruń. Teatr Muzyczny żegna Giovannego Castellanosa

Nie mogę uwierzyć, że już się nie spotkamy, że nie pogadamy o kolumbijskich pejzażach i przysmakach, że nie wpadnie do nas do teatru i z radością zawoła, że zaczynamy… - wspominają artyści Teatru Muzycznego w Toruniu.

fot. mat. teatru

Kiedy w Krakowie u mojej przyjaciółki Doroty, żony Kolumbijczyka, poznałam młodego studenta reżyserii z Kolumbii – Giovannego Castellanosa, nawet nie przyszło mi do głowy, że nasze drogi tyle razy będą się krzyżować i połączy nas nie tylko praca, ale i serdeczna przyjaźń.

Już przy pierwszym spotkaniu widać było, że Giova ma w sobie coś niezwykłego: zarażający wszystkich optymizm i radość życia, serdeczny uśmiech, szczerą, bezinteresowną życzliwość i zainteresowanie drugim człowiekiem.
Kiedy Giovanny skończył studia, a ja wróciłam do Polski i zaczęłam pracę we Wrocławiu, zaprosiłam Go do współpracy. Zrobił wówczas znakomity spektakl „Niebezpieczna gra”. W nowej interpretacji, z innymi aktorami zrealizował go ponownie, po latach, w naszym teatrze.

W Teatrze Muzycznym w Toruniu był też twórcą kilku znaczących spektakli, jak choćby musicalu „Tajemnica Tomka Sawyera”. Dla naszego teatru przygotował też ostatnią premierę „Kamienie w kieszeniach”. Próby zaczęły się, kiedy wybuchła pandemia, realizatorzy spotykali się online. Dla wszystkich było to trudne, ale Giova nie narzekał, starał się znaleźć coś pozytywnego w tej niecodziennej sytuacji. Zresztą On nigdy nie zrzędził, uważał, że problemy, skoro są, trzeba rozwiązać. Jak pięknie o Nim powiedziała Jego żona – Agnieszka – był WOJOWNIKIEM – a wojownik nigdy się nie poddaje. Giova nigdy się nie poddał. Potrafił spokojnie pokonać każdą, nawet najtrudniejszą przeszkodę. W Teatrze Muzycznym w Toruniu stworzył piękne spektakle, które kocha nasza publiczność. Był, tu pióro się zacina, bo chciałoby się napisać jest, przyjacielem naszego teatru. Znał  tu wszystkich pracowników. Zawsze znalazł chwilę, żeby z każdym, kto chciał, zamienić parę słów. Ja też w każdej chwili mogłam do Niego zadzwonić, porozmawiać nawet o pogodzie, ale i o remontach i projektach dla nowej sceny, nawet tak banalnych jak wygodne fotele, czy oświetlenie sceniczne.

Ostatni raz rozmawialiśmy w piątek 30 października. Mówił, że źle znosi chorobę, ale zaraz będzie lepiej. Musiało tak być, bo Giova miał plany nie tylko w naszym teatrze. Zaczynała się bowiem umacniać Jego pozycja wyjątkowego reżysera, o wyjątkowej wyobraźni.  A przy tym dobrego człowieka, kochanego przez artystów wrażliwego twórcę, który potrafi poprowadzić i aktorów i widzów do świata magii.

Nie mogę uwierzyć, że już się nie spotkamy, że nie pogadamy o kolumbijskich pejzażach i przysmakach, że nie wpadnie do nas do teatru i z radością zawoła, że zaczynamy…

W imieniu Teatru Muzycznego w Toruniu składamy wyrazy najszczerszego współczucia i kondolencji dla rodziny, przyjaciół i współpracowników Giovy. Pozostajemy razem z Wami w żalu i nieoczekiwanej stracie.

Dyrektor Teatru Muzycznego w Toruniu Anna Wołek wraz z pracownikami


Źródło:

Materiał nadesłany

Data publikacji oryginału:

05.11.2020