Logo
Magazyn

Tomira Kowalik (03.10.1947-28.06.2025). Pożegnanie

30.06.2025, 08:54 Wersja do druku

Z panią Tomirą Kowalik spędziłem dwa dni zdjęciowe w wagonie kolejowym, na planie filmu Andrzeja Kotkowskiego „Miasto z morza”. Był to rok 2008. Wbrew pozorom – dość już dawne i zupełnie inne czasy. Pisze Rafał Dajbor.

fot. mat. Filmu Polskiego

Przyjeżdżając na plan i wiedząc, z kim będę pracował, wiedziałem o niej wtedy tyle, że jest od wielu lat aktorką gdańską, że ma bardzo charakterystyczną urodę i że grała w jednym z odcinków „Stawki większej niż życie” oraz w „Królowej pszczół” Janusza Nasfetera. Nic więcej.

Pani Tomira okazała się być niezwykle sympatyczną starszą koleżanką. Rozmowną i serdeczną. Szczególnie jedna rzecz utkwiła mi w pamięci i choć od tamtych zdjęć minęło już siedemnaście lat – wciąż w szczególny sposób rzecz ta kojarzy mi się właśnie z nią. Otóż w zdjęciach z jej i moim udziałem brał także udział wybitny aktor Teatru Wybrzeże, Ryszard Ronczewski. W owym czasie – nieprzejednany wróg palenia papierosów, czemu dawał wyraz głośno i wręcz gniewnie, powołując się przy tym cały czas na Donalda Sutherlanda (grał z nim w filmie „Prominent” na początku lat 90.) i powtarzając, że za papierosy na planie Sutherland „zrywał zdjęcia”. Nie wystarczało niepalenie przy panu Ryszardzie, bowiem oburzał się on także wtedy, gdy poczuł od kogoś na planie papierosowy „chuch” (a przypominam, że w tamtych czasach palenie papierosów było w przestrzeni publicznej powszechne, brakowało jeszcze kilku lat do np. wprowadzenia zakazu palenia w restauracjach i innych lokalach gastronomicznych). Także i mnie za taki właśnie zapach spotkał od Ronczewskiego solidny „o-pe-er”. Musiałem mieć nietęgą minę, bo pani Tomira w przerwie w zdjęciach przysiadła się do mnie i cichym, przechodzącym w szept głosem powiedziała mi, że pan Ryszard całe życie palił jak smok, że przestał palić bardzo niedawno, po przebytym zawale serca, więc to zwykły syndrom neofity, że to bardzo dobry człowiek, więc mam się jego pokrzykiwaniami w ogóle nie przejmować. To właśnie ta rada Tomiry Kowalik sprawiła, że następnego dnia zdjęciowego, zadbawszy uprzednio o środki likwidujące zapach papierosa z jamy ustnej, udało mi się przełamać lody z Ryszardem Ronczewskim, co zaowocowało długą i bardzo dla mnie pożyteczną z nim rozmową – bo czasu na planie mieliśmy w bród, bowiem po nakręceniu ujęcia trzeba było do dubla cofać nasz pociąg, co trwało i trwało.

Więcej o Tomirze Kowalik będą mieli do opowiedzenia ci, którzy pracowali z nią częściej. Ja zapamiętałem to jedno zdarzenie sprzed lat. Żegnam panią Tomirę z wielkim smutkiem pamiętając jej życzliwość.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Rafał Dajbor

Sprawdź także