Większość punktów werdyktu wygłaszanego przez Hannę Baltyn na IV Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy publiczność kwitowała buczeniem, a nawet gwizdami. O czym to świadczy? O tym, że nie pokryły się gusta jurorów i publiczności? Pewnie też. Ale przede wszystkim świadczy o niejasnych kryteriach ocen i braku jakiegokolwiek wyczucia w ich stosowaniu - Festiwal Prapremier w Bydgoszczy dla e-teatru podsumowuje Paweł Sztarbowski.
O tym, że oglądanie spektakli jest dla jurorów męczarnią można było niemal codziennie wyczytać z ich min. Warto chyba zadać pytanie, z czego to mogło wynikać? Na tegoroczny Festiwal Prapremier zaproszono głównie spektakle młodych twórców. Może rzeczywiście żaden z nich nie był doskonały, ale jednego nie można im odmówić: wszystkie poza toruńskim "Ja" i katowickim "Domem przeznaczonym do wyburzenia" chciały powiedzieć coś ważnego o świecie, czasem bezpośrednio o Polsce. Podejmowano problem zaniku porozumienia między ludźmi, decentralizacji dzisiejszego świata, który nie może już być uchwycony jako całość, zakłamania naszego społeczeństwa, bezpośrednio poruszano problem antysemityzmu i stosunków polsko-niemieckich. Wiele z tych spektakli próbowało wypracować nowe formy, by poprzez nie lepiej nazywać pewne problemy. Do oceniania tych spektakli zaproszono jurorów (Hannę Baltyn, Jana Ciechowicza, Janusza Majcherka i Tadeusza Nyczka), zn