Kilkadziesiąt osób przerwało spektakl Starego Teatru. Sprawą zainteresowała się policja - pisze Włodzimierz Jurasz w Dzienniku Polskim.
"Hańba!". "Wstyd"!. "To nie jest Strindberg!". "Panie Globisz, wstyd!". "Do agencji towarzyskiej!". "Panie Klata, idź pan krowy doić!". "To jest Teatr Narodowy!". Takie okrzyki, wznoszone przez kilkudziesięciu widzów, przerwały czwartkowe przedstawienie w Starym Teatrze. Oburzenie części widowni wzbudziła inscenizacja dramatu "Do Damaszku" Augusta Strindberga wyreżyserowana przez Jana Klatę, dyrektora Starego. Przygotowania do protestu okryto tajemnicą. Inicjatorem akcji był Stanisław Markowski, znakomity fotografik, wsławiony m.in. zdjęciami dokumentującymi stan wojenny. - Trzeba zaprotestować przeciw temu, co dzieje się na scenie, było nie było narodowej. To niszczenie polskiej kultury - mówił Markowski. Jednak w środę okazało się, że o przygotowaniach do protestu wie "pół Krakowa", w tym artyści Starego. W czwartkowy wieczór przed wejściem do teatru dało się nawet zauważyć patrol policji. Według nieoficjalnych informacji dyrekcja poprosiła