EN

27.03.2023, 13:48 Wersja do druku

To na nas działa

„Mała Syrenka” na motywach baśni Hansa Christiana Andersena w reż. Jana Bzdawki w Mazowieckim Teatrze Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie. Pisze Reda Paweł Haddad w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. teatru

Miałem ostatnio przyjemność obejrzeć trzy przedstawienia zrealizowane z myślą o tzw. młodszej części publiczności. Nie da się ukryć, że tego typu przedstawienia często traktowane są przez krytyków i środowisko trochę po macoszemu. Jednak obecny trend inkluzywności w teatrze powoduje, że widz w każdym wieku może znaleźć, właśnie w dobrze zrealizowanym spektaklu dla dzieci, coś ważnego dla siebie. Może nawet więcej niż w kolejnej awangardowej, „przebudzonej” inscenizacji progresywnego teatru…

I ja przyznaję się, że jest we mnie ten wewnętrzny, spragniony teatralnej frajdy dzieciak. Może już nie najmłodszy, ale tęskniący za iluzją, bajką w teatrze, która pozwoli mi zatrzymać myślenie i zanurzyć się w świat mądrej metafory i zabawy.

Szczęście jest czasem blisko tak. W sercu mym czułość śpi, niby prawdziwy skarb…

Przedstawienie wygląda jakbyśmy weszli do naprawdę udanego filmu Disneya. Tradycyjna, znana z Andersena historia, przepisana w libretcie Grażyny Orlińskiej, pozwala realizatorom na opowieść angażującą wszystkie zmysły (nawet błędnik!). Zaczyna się od świetnie brzmiącej i zaaranżowanej muzyki doświadczonego, posiadającego mistrzowski warsztat Mikołaja Hertla. Muzyka w „Małej syrence” jest po prostu taka, jaka powinna być w tego typu musicalu. Każdy dźwięk jest na swoim miejscu. Melodie wpadają szybko w ucho, a zespół pod kierownictwem muzycznym Mieczysława Smydy jest bezbłędny. Oko szybko przyciągają bogate w kolory i formę kostiumy (Agnieszka Wyrwał). Dawno też nie widziałem tak niesamowicie bajkowo i równocześnie dowcipnie kostiumowo (Ropuch i Kraby!) przedstawionego podwodnego świata. Gdy wynurzamy się na powierzchnię zaczynamy dosłownie tracić równowagę. I chociaż siedzimy wygodnie w fotelu, to efekt synergii bardzo dobrze zaplanowanej projekcji multimedialnej (Adam Keller) oraz funkcjonalnej scenografii (Grzegorz Policiński) i światła (Maciej Igielski) powoduje, że czujemy się jak marynarze na otwartym morzu. Reżyserowi, Janowi Bzdawce, udało się doskonale połączyć wszystkie elementy i historia Małej Syrenki hipnotyzuje.

Nie jest to spektakl dramatyczny, dlatego aktorzy grają raczej grubą kreską, ale taka licentia poetica w tym spektaklu dobrze się sprawdza. Najważniejszy jest warsztat wokalny i tutaj koncentruje się cała wielka moc tego musicalu. Aktorzy śpiewają świetnie. Wisienką na tym pełnym wdzięku torcie jest choreografia (Paulina Andrzejewska-Damięcka) i taniec Julii Szuby i Liudmyly Hronskiej, nadające całości lekkości i zmysłowego uroku.

Sobą być nie ma nic piękniejszego. Sobą być, chwycić w dłoń losu nić. Sobą być, nie żałować niczego…

Może dla dorosłych przesłanie „Małej Syrenki” –  „bądź sobą” – brzmi naiwnie, ale ta opowiedziana w klarowny i bardzo atrakcyjny, sprawnie wyreżyserowana baśń, szczególnie w kontekście fałszywych społecznych masek, internetowych filtrów, kultu instagrama, grubego makijażu i udawania kogoś kim się nie jest, wydaje się czymś więcej niż tylko pięknie opowiedzianą historią dla dzieci.

Tytuł oryginalny

To na nas działa

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Reda Paweł Haddad

Data publikacji oryginału:

27.03.2023