EN

10.09.2021, 10:09 Wersja do druku

Thriller miłosny

"Tosca" w reż. Michaela Gielety w Operze Wrocławskiej. Pisze Szymon Bojdo w Przewodniku Katolickim.

fot. Tomasz Gola/mat. prasowe

Tosca Giacoma Pucciniego niezmiennie trzyma w napięciu. Także dlatego, że możemy się w tym dziele przyjrzeć sobie samym.
Puccini tworząc to dzieło, był na fali. Otrząsnął się już po niezbyt udanym Edgarze i zaczął być ceniony za „Manon Lescaut” i „Cyganerię”. Te utwory przyniosły mu światowy sukces, bo epoka przemysłowa bardzo szybko przenosiła europejskie dzieła za ocean.

OPERA O ZWYKŁYCH LUDZIACH
Geneza kolejnej opery związana jest z aktorską fascynacją - wielką muzą kompozytora była bowiem aktorka Sarah Bernhardt. Można powiedzieć, że były dzieła, które pisał dla niej. Po latach występów w Comédie-Française Bernhardt przejęła (w 1899 r-) były Théâtre des Nations na placu du Châtelet w Paryżu i zmieniła jego nazwę na Theatre Sarah-Bernhardt. 21 stycznia nastąpiło otwarcie, podczas którego Sarah stworzyła jedną ze swoich najbardziej docenianych kreacji - w spektaklu „La Tosca” Victoriena Sardou.

Gdy Puccini zobaczył ten wzruszający melodramat, postanowił od razu przenieść go na język opery. Libretto w języku włoskim napisali Luigi Ulica i Giuseppe Giacosa. Światowa prapremiera dzieła miała miejsce 14 stycznia 1900 r. w Rzymie w Teatro Costanzi. Nie obyła się ona bez kontrowersji - w teatrze rozpuszczono plotkę o podłożonej bombie, a widzowie zachowywali się, delikatnie mówiąc, niegrzecznie, przez co dyrygent przerwał spektakl i pozwolił na jego wznowienie dopiero, gdy publiczność względnie się uspokoi.

Taki opis premiery może wydawać się jakby wyjęty z opisu współczesnego koncertu rockowego, ale w tamtych czasach opera była sztuką dużo bliższą odbiorcom, niż wydaje nam się teraz. Premiery stawały się wydarzeniami towarzyskimi. Szczególnie w ojczyźnie opery - Italii - była ona sztuką niemal powszechną. Powszechną także w znaczeniu obieranej przez twórców tematyki.

Po wiekach wzniosłych tematów historycznych, mitycznych opera zeszła jakby na poziom zwykłego człowieka, swoimi bohaterami czyniąc nawet wieśniaków, proletariat, artystyczne komuny, a nawet kurtyzany. Był to z pewnością efekt prądów myślowych XIX w. - także w literaturze królował naturalizm, starano się oddawać ludzi i sytuacje z posuniętym bardzo daleko realizmem. Taką tendencję, bardzo popularną na przełomie XIX i XX w., nazywamy w operze weryzmem, od włoskiego słowa „prawda", bo tym razem działania śpiewających aktorów miały przedstawić świat prawdziwy. Ma to swoje odzwierciedlenie także w muzyce operowej tego gatunku.

ŚPIEWACZKA, MALARZ, UCIEKINIER I POLICJANT
Jaką sytuację przedstawia dzieło Pucciniego? Cesare Angelotti ucieka z więzienia w rzymskim Zamku Świętego Anioł; do kościoła św. Andrzeja i to tam rozpoczyna się akcja. W kościele jego siostra markiza Attavanti, zostawia przebranie i klucz potrzebne zbiegowi do ucieczki i znalezienia kryjówki. Los sprawia, że w tym samym czasie prace malarskie prowadzi tam przyjaciel uciekiniera Mario Cavaradossi, który tworzy obraz Marii Magdaleny. Zakochany jest on bez pamięci w słynnej śpiewaczce, tytułowej Tosce. Kiedy przyjaciele rozpoznają się i zbieg ujawnia swoją obecność, Cavaradossi proponuje mu schronienie - w jego posiadłości. Tę rozmowę słyszy przybywająca do kościoła Tosca i urządza swojemu mężczyźnie scenę zazdrości, podejrzewając, że na portrecie znajduje się podobizna siostry Angelottiego. Mario przekonuje ją jednak, że nie ma racji, i umawia się z nią na wieczór, on sam pomaga zbiegowi się ukryć. Kościół wypełniają dźwięki nabożeństwa dziękczynnego, bo Rzymianie sądzą (niesłusznie), że Napoleon przegrał bitwę pod Marengo (co sytuuje czas akcji w 1800 r. ),a do kościoła przybywa też demoniczny baron Scarpia - prefekt policji rzymskiej. Ten poszukuje Angelottiego, ale też pożąda Toski - ma przekonanie, że spotykająca się z przyjacielem więźnia śpiewaczka wyda mu miejsce jego kryjówki. Scarpia nakazuje śledzić Toscę i snuje rozważania o tym, jak złapie ją w swoje sidła.

Drugi akt to z kolei opis tortur pojmanego wcześniej malarza, które baron Scarpia wykonuje, wiedząc, że słucha ich jego ukochana. Śpiewaczka, nie mogąc znieść świadomości jego cierpienia, zdradza miejsce ukrycia Angelottiego.
Cavaradossi czuje się zdradzony i przeklina Toscę. W międzyczasie posłaniec przynosi wiadomość o zwycięstwie Napoleona. Dzięki tej wiadomości poznajemy poglądy Cavaradossiego - jest on włoskim republikaninem, śpiewa pieśń na cześć wolności, przez co jawnie deklaruje sprzeciw wobec władz Cesarstwa Austriackiego. To przyniesie nań wyrok śmierci, którego wykonanie baron odkłada na następny dzień. Do okrutnika przychodzi Tosca i mimo wstydu i poczucia poniżenia proponuje baronowi układ - odda mu się w zamian za możliwość wyjazdu dla niej i malarza, który zostanie tylko na pozór uśmiercony - pluton miałby strzelać ze ślepych nabojów, po czym Tosca ucieknie z ukochanym z miasta.

Bohaterka pozyskuje upragnione dokumenty i gdy Scarpia chce zrealizować swoje żądze, zostaje ugodzony przez nią nożem i zabity.

Finałowy akt rozpoczyna się nad ranem, gdy więźniów przygotowuje się do egzekucji - Tosca zdradza swoje plany kochankowi, doradza, jak ma się zachować i zapewnia o możliwości ucieczki. Jednak nawet zza grobu baron niszczy ich szczęście, rozkaz okazał się fałszywy i gdy bohaterka próbuje rozwiązać ukochanego, orientuje się, że on nie żyje. Ona sama zauważa biegnących do niej strażników, którzy dowiedzieli się, że to ona zabiła Scarpię. Tosca wyrywa się im i skacze w przepaść.

TOSCA WE WROCŁAWIU
W Polsce Toscę wystawiały najważniejsze opery, a we Wrocławiu w 2016 r. zastosowano ciekawy zabieg. Akcja każdego z trzech aktów rozgrywała się w innym miejscu miasta, na wzór oryginalnego libretta, w którym bohaterowie przemieszczali się po Rzymie.

Pierwszy akt wystawiono w katedrze św. Marii Magdaleny, drugi - w Operze Wrocławskiej, a finałowy w Parku Staromiejskim.
W tym roku Tosca w reżyserii Michaela Gielety i pod batutą Bassema Akiki otwiera sezon w Operze Wrocławskiej. Szczególną uwagę zwraca scenografia, obrotowa scena, jakby zadaszona ogromnym krzyżem. Trzy miejsca akcji spotykają się w jednym miejscu, ale poprzez obrót przemieszczamy się wraz z bohaterami. Stroje bohaterów przypominają z kolei kostiumy z filmów włoskich z lat 50. XX w., poza strojami funkcjonariuszy policji, które są jakby połączeniem munduru ze strojem duchownym. Silnie skontrastowane jest w tej realizacji pragnienie wolności Angelottiego i Cavaradossiego z żądzą władzy i czerpaniem satysfakcji z przemocy w wykonaniu Scarpii i jego zauszników. To, że akcja dzieje się jakby w jednej przestrzeni, jeszcze bardziej uwydatniło jego manipulatorskie plany i podłość, pod przykrywką stania na straży prawa i instytucji.

Wielu krytyków sądzi, że wymowa spektaklu jest antykościelna - ja uważam, że jest raczej antyklerykalna, w dobrym znaczeniu tego słowa, to znaczy demaskuje ona hipokryzję tych, którzy swoją władzę chcą wykorzystać do niecnych celów. Pokazuje też siłę miłości, siłę kobiety, która nawet z upadku wywodzi następnie zwycięstwo. Toscę w ostatniej scenie widzimy na skraju Zamku Anioła z pistoletem w ręku - nie widzimy jej lotu w przepaść, gest ten przypomina raczej słynny kadr z filmu Pożegnanie jesieni, kiedy bohaterka bierze sprawy w swoje ręce. Być może tym razem Tosca nie rzuci się w przepaść, ale rzuci się w wir walki o swoją godność?                             

Tytuł oryginalny

Thriller miłosny

Źródło:

Przewodnik Katolicki nr 37

Autor:

Szymon Bojdo

Wątki tematyczne