Pomysł prezentacji małych form teatralnych w pubie BeKa, który miał uatrakcyjnić "Noc teatrów" - nową inicjatywę Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu - od początku wydawał się dość ryzykowny - czytamy w Ziemi Kaliskiej.
Kto bywa od czasu do czasu w teatrze, wie dobrze, że spędza tam wieczory nieco inna klientela, niż stali bywalcy piwiarni, z upodobaniem pławiący się w dymie papierosowym, oparach piwa i zbiorowym wrzasku. Jak zwierzyli się nam pechowi artyści, których wpuszczono w takie maliny, gospodarze BeKi nie zadbali o zaanonsowanie występów ani nagłośnienie sceny, nie podjęli nawet próby wyciszenia rozbawionych gości. W takiej sytuacji aktorzy - po kilku minutach beznadziejnych starań przebicia się do potencjalnych widzów - po prostu zakończyli występ. A potencjalni widzowie nawet nie spostrzegli, że proponowano im nieco sensowniejsze spędzenie czasu. Jeśli komuś piwo wystarcza do szczęścia, to po co mu zawracać głowę sztuką?