Zwyczaj zamykania teatrów na lato to jakiś ponury relikt PRL-u. Niezrozumiały ani pod względem artystycznym, ani biznesowym. Honor ratują teatry prywatne, a i te nie wszystkie. Ani w Nowym Jorku, ani w Londynie nikomu do głowy nie przyszłoby zamykać teatry na lato. Wtedy nie tylko mieszkańcy, ale też tłumy turystów nabijają teatrom i miastu kasę - pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.
- Od której pani stoi? - Od 16. - Spektakl zaczyna się o 20. - No właśnie, dlatego stoję od 16, bo tylko wtedy jest szansa, że dostanę wejściówkę. Wejściówkę, nie bilet, dlatego starsza pani wyposażyła się w poduszkę. Schody w Teatrze Polonia nie należą do wygodnych, ale dla Krystyny Jandy, Jerzego Stuhra, Ignacego Gogolewskiego i Antoniego Czechowa warto pocierpieć. Pani kupuje wejściówkę. Ponad 50 osób musi odejść z kwitkiem. A i tak widownia i schody są pełne. Ten teatr to wyjątek. Na ogół teatry w wakacje są pozamykane. A na Broadwayu życie teatralne tętni przez całą dobę i przez cały rok. Londyński West End - jest w czym wybierać. Od popularnego "Mamma Mia" po ambitne sztuki Szekspira. Ani w Nowym Jorku, ani w Londynie nikomu do głowy nie przyszłoby zamykać teatry na lato. Wtedy nie tylko mieszkańcy, ale też tłumy turystów nabijają teatrom i miastu kasę. A u nas? Teatr Narodowy w lipcu i sierpniu zamknięty. Teatr Polski za