34. Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Bez Granic" w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Pisze Zdzisław Niemiec w „Głosie Ziemi Cieszyńskiej".
Spektakle dla widzów w każdym wieku, spotkania z twórcami, warsztaty i lekcje dla dzieci, wystawy i koncerty – było w czym wybierać podczas dziesięciodniowego (26 września - 5 października) Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Bez Granic" w Cieszynie i Czeskim Cieszynie.
Była to już 34. edycja tego cieszącego się dużą popularnością wydarzenia, organizowanego niezmiennie przez Solidarność Polsko-Czesko-Słowacką oddział regionalny w Cieszynie oraz stowarzyszenie Ćlovek na hranici z Czeskiego Cieszyna. Tym razem królowała „Zemsta".
Słynną komedię Aleksandra Fredry pokazały, nie bojąc się konfrontacji, dwa teatry – warszawska Komedia i Scena Polska z Czeskiego Cieszyna. Obie inscenizacje wyraziście wpisały dobrze znaną historię we współczesne realia, przekraczając – zgodnie z nazwą festiwalu – granice, w tym wypadku konwencje teatralne wytyczone przez dawnych realizatorów. Nie były to więc bynajmniej teatralne ramotki, ale ostro zarysowane satyryczne przypowieści o ludzkich charakterach – wykorzystywaniu władzy, bezpardonowej walce o powiększenie majątku, a także o trudnej miłości i niespełnionych marzeniach. Julia Mark, znana z licznych udanych realizacji na krajowych scenach, m.in. w bielskim Teatrze Polskim („Nocami i dniami będę tęsknić za Tobą") i Banialuce („Alicja w Krainie Czarów), reżyserując w Scenie Polskiej skróciła nieco tekst „Zemsty" i poszła odważnie dalej, w myśl festiwalowego hasła „Inne jest ciekawe!". Ukazała Cześnika Raptusiewicza jako wściekłego kibola, dbająca o urodę (i majątek) Podstolina jest bywalczynią solarium, Papkin - gejem, a zakochani Wacław i Klara to... para cierpiących, nieporadnych starych ludzi. Tak zaskakujące, nie całkiem zrozumiałe pomysły inscenizacyjne powodują, że to sprawnie zagrane widowisko zbiera rozbieżne oceny.
Reżyser Michał Zadara, uwspółcześniając „Zemstę" w Teatrze Komedia, aż tak mocno granic nie przekroczył, a z tekstu Fredry nie skreślił ani słowa. Trzymając się wiernie tekstu, zbudował logicznie poukładaną współczesną opowieść o żądzy władzy i pieniędzy. Cześnik jest bogatym, z byle powodu używającym przemocy mafiosem, Rejent Milczek - chytrym prawnikiem, stosującym bezlitośnie nieuczciwe metody, by powiększyć majątek, a Papkin – śmieszno-żałosną postacią próbującą im dorównać. Aktorzy bardzo sprawnie i bez mikroportów radzą sobie że skrzącym się dowcipnymi frazami tekstem Fredry, łącząc to z mnóstwem pomysłów inscenizacyjnych. I te walory, a nie jedynie fakt, że obsada jest gwiazdorska (w roli Papkina - Maciej Stuhr) wywołują raz po raz gromki śmiech i oklaski widowni, a na koniec owację na stojąco. Także polsko-czesko-słowackie jury ten właśnie spektakl uznało za znakomicie zrealizowaną, błyskotliwą, dowcipną reinterpretację klasyki i uhonorowało festiwalową nagrodą – Złamanym Szlabanem.
To statuetka nawiązująca do początków imprezy (rok 1990), gdy graniczne szlabany oddzielały nas od sąsiednich państw, a festiwal, będący próbą integrowania społeczeństw, nosił do 2005 roku nazwę „Na Granicy". Tym razem pokazano aż 15 widowisk, także lalkowych, z Polski Czech, Słowacji, a także z Niemiec i Ukrainy. Festiwal ukazuje jak mocny wpływ na twórczość artystyczną mają otwarte granice.
Artyści z różnych krajów coraz częściej współpracują ze sobą. Na przykład widowisko „The Golddiggers" („Poszukiwacze złota") teatru lalkowego / Zwickau wyreżyserowała dyrektorka tej sceny Monika Gerbocova - Słowaczka wykształcona m.in. w Polsce, znana z wielu realizacji, w tym pierwszego w świecie przedstawienia lalkowego w technologii VR, czyli z zastosowaniem przez widzów gogli umożliwiających wejście do wirtualnej, trójwymiarowej rzeczywistości.
Z kolei reżyserem pantomimicznej komedii „Pluto" słynnego praskiego teatru Laterna Magika jest Nowozelandczyk Thom Monckton. Ten spektakl zdobył najwyższe oceny w internetowym głosowaniu publiczności.
Tradycją tego festiwalu są spotkania i dyskusje po spektaklach z ich twórcami. Gościem był też praprawnuk Fredry - Maciej Szeptycki - informatyk, który porzucił działalność korporacyjną, by powrócić do ziemiańskich korzeni i tworzyć w zrujnowanej dotąd rezydencji Szeptyckich w Łaszczowie k. Tomaszowa Lubelskiego Dom Komedii Aleksandra Fredry - pierwszą w Polsce instytucję poświęconą temu komediopisarzowi. Fundusze zbiera uprawiając na dużą skalę cebulę.
Przypomniano też postać Helmuta Kajzara (1941-1982), urodzonego w Bielsku dramaturga, reżysera i teoretyka teatru. Rozmowę o nim poprowadziła jego córka Paula Kajzar, która pokazała też korespondującą z nazwą festiwalu wystawę „Na pograniczu - transfer emocjonalny". Jej pasją jest fotografia uliczna. Fotoreportaże z codziennego życia, robione w południowych Włoszech, gdzie od kilkunastu lat mieszka, przyniosły jej już kilka nagród i prestiżowych publikacji. Wierząc w terapeutyczną wartość fotografii pomagała też jako nauczycielka w resocjalizacji młodzieży w więzieniu dla nieletnich.
W bogatym programie festiwalu „Bez Granic" nie zabrakło również klimatycznego koncertu. W cieszyńskim Teatrze im. Mickiewicza, gdzie prezentowano większość przedstawień (teatr czesko-cieszyński jest w remoncie, wykorzystano tam jedynie budynek techniczny - malarnię oraz namiot), owacyjnie przyjęto występ refleksyjnej Darii ze Śląska. A nad całym festiwalem unosił się duch Vaclava Havla, którego twórczości była poświęcona pierwsza edycja tej imprezy. Tym razem pokazano wystawę złożoną z unikatowych zdjęć z lat 1937-2011, obrazujących życie tego dramatopisarza, dysydenta, ostatniego prezydenta Czechosłowacji i pierwszego prezydenta Czech.