Sytuacja niezbyt znanego teatru nikogo nie interesuje. Ale pokazuje, że najważniejsze są liczby i spokój urzędników. Do Opola przyjeżdża się na kiepski festiwal piosenki polskiej, do Teatru Lalki i Aktora, czasem na Opolskie Konfrontacje Teatralne. Opole nie leży na szlaku kulturalnych podróży, zaglądają tu raczej sentymentalne niemieckie wycieczki - pisze Beata Dżon-Ozimek w Przeglądzie.
Pracownicy jedynego w regionie teatru, im. Jana Kochanowskiego, do 2015 r. mają poczucie, że są jednym z lepszych zespołów w Polsce - pracowali z nimi Maja Kleczewska, Paweł Passini, Krzysztof Garbaczewski, Agnieszka Holland i Jacek Poniedziałek. Wtedy dyrektorem zostaje Norbert Rakowski, reżyser i aktor. I zespół słyszy, że tu nie ma zespołu. Aktorzy zbyt prowincjonalni? Rakowski taką funkcję pełni po raz pierwszy, ma niełatwe zadanie oddłużenia i zrestrukturyzowania teatru. Jego działania są początkiem konfliktu z częścią zespołu. Po czterech latach tej dyrektury część zespołu (i związków) chce nowego konkursu na dyrektora teatru, mówią: sprawdzam! Jeśli komisja uzna pracę Rakowskiego za dobrą, uszanują werdykt. Bo powinny się liczyć nie tylko wyniki ilościowe i spokój urzędników, ale też atmosfera w instytucji, zaufanie i szacunek. Nie wsłuchano się w różne głosy przy wprowadzaniu drakońskich zmian. Po czterech latach mają śmia