Pierwszy raz widziałem spektakl Tadeusza Kantora w Bolonii, gdy byłem dzieckiem. Było to dla mnie bardzo znaczące doświadczenie. Opowiadał o świecie, który nie był moim światem - świecie Polski, w tamtym momencie bardzo odległej. Ale mimo to wywołał we mnie bardzo głębokie emocje, związane ze mną samym, z moją osobowością. To bardzo ważne - obudzić coś, co okazuje się, że przynależy do twojego świata - mówi Pippo Delbono.
Maciej Włodarczyk: Już trzeci raz odwiedza Pan Poznań ze swoim spektaklem. Jak się Pan u nas czuje? Pipo Delbono: Pierwszy raz przyjechałem do Poznania wiele lat temu. Byłem młodszy i Poznań też był zupełnie inny niż teraz. Cała Polska zmienia się właściwie z każdym rokiem. A może to ja co roku jestem inny? Polska upodabnia się do całej Europy, widać to choćby w stylu ubierania się, w modzie. No i 14 złotych za kawę to o wiele za drogo! Ale to, co naprawdę ważne, to zmieniająca się za każdym razem atmosfera. Pogłębiają się relacje, a na tym dla mnie polega teatr. Zaczynam czuć się tu jak w rodzinie. Czuję się bliższy, coraz mniej obcy w tym kraju. To piękne; udowadnia, że teatr potrafi przechodzić przez różne kultury. Ida Szafałowicz: Skoro mowa o Polsce - jednym z najżywszych zjawisk w historii polskiego teatru był teatr Tadeusza Kantora; zarówno w jego, jak i Pana spektaklach czuje się podobną, ogromną siłę płynącą ze sceny. C