„Marzyciel” Marcina Bartnikowskiego w reż. Łukasza Lewandowskiego. Pisze Ksenia Lebiedzińska na swoim blogu „Czytam kulturę i sztukę”.
Marzyciel jest monodramem o aktorze, reżyserze, reformatorze, najbardziej ikonicznej postaci polskiego teatru dwudziestolecia międzywojennego - Juliuszu Osterwie. Przedstawienie nie jest jednak kronikarskim zapisem jego biografii. Tematem spektaklu jest aktorstwo i realia pracy artystów w zastanej sytuacji społeczno-politycznej. Motywy z biografii Osterwy zostały wybrane tak, aby pokazać jak bardzo dylematy aktorów, czy w ogóle artystów i ludzi innych wolnych zawodów, nie zmieniły się na przestrzeni lat. Pozostają współczesne i namacalne. Twórcy przedstawienia to doświadczeni aktorzy. Tekst napisał Marcin Bartnikowski, także dyrektor artystyczny, dramaturg i wykładowca akademicki. Spektakl wyreżyserował Łukasz Lewandowski, sam jako aktor odnoszący sukcesy w monodramach (np. Historia Jakuba, reż. Aldona Figura, Teatr Ateneum w Warszawie, 2024). Założyciela zespołu/teatru Reduta gra w spektaklu Daniel Salman, zawodowo związany z lubelskim Teatrem im. Juliusza Osterwy.
Aktor pojawia się w przestrzeni gry ubrany w białą koszulę i czarne spodnie bryczesy. Jest to nawiązanie wprost do kostiumu Konrada z "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego w Redutowej inscenizacji (np. w Wilnie w 1925 roku). Kostium ten jest bardzo mocno wizualnie związany z Juliuszem Osterwą, spotykany również na jego fotografiach, czasem opisywanych jako prywatne. Salman prezentuje całą skalę środków i konwencji aktorskich. Nieraz wychodzi z roli, aby mówić do publiczności we własnym imieniu. Emocje, które odczuwają widzowie zmieniają się bardzo szybko. Wartkie tempo w przechodzeniu od śmiechu do powagi i od sacrum do profanum może stanowić pewną trudność w odbiorze przedstawienia. W spektaklu Osterwa jest ukazany nie jako gwiazda scen i amant, lecz człowiek próbujący pogodzić wszystkie swoje role społeczne – męża, ojca i artysty. Osią snutych na scenie rozważań jest triada, jednocząca sferę prywatną i zawodową, a wyjęta z korespondencji aktora: „Teatr – Wanda i Elżunia”.
„Marzyciela” oglądałam dwukrotnie w różnych miejscach. W pierwszym terminie, 23 czerwca 2025 r. w warszawskich Salach Redutowych, w drugim, 24 czerwca 2025 r. w sali widowiskowej Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Ze względu na kontekst miejsca i datę wydarzenia, czyli rocznicę urodzin Juliusza Osterwy lepiej odebrałam spektakl grany w Salach Redutowych Teatru Wielkiego, siedzibie Reduty z lat 1919-1924. Scenografia, poza tłem, które zmienia się w zależności od lokalizacji spektaklu, jest skromna – to biały ekran, na którym w zbliżeniu są wyświetlane niektóre działania Daniela Salmana, poza tym kamera i reflektor.
Przedstawienie jest ciekawe. Jego niezaprzeczalnym atutem jest to, że odtwórca roli Osterwy nawiązuje dialog z publicznością, dlatego jego przebieg w dużej mierze zależy od miejsca gry i zachowania widzów. To także pretekst by Marzyciela zobaczyć kilkakrotnie. Bariera między sceną a widownią jest przełamywana, co w tym przypadku nie jest tylko współczesnym rozwiązaniem artystycznym, lecz także subtelnym sposobem przypomnienia o środkach reżyserskich wprowadzanych w Reducie. Kolejną zaletą jest pokazanie wspomnianej wcześniej prywatnej strony Juliusza Osterwy oraz wyczuwalna w przedstawieniu obecność jego żony, aktorki Wandy Osterwiny, także przy współtworzeniu zespołu Reduty. Nazwisko Mieczysława Limanowskiego, trzeciego spośród Redutowych filarów, pojawia się jednak rzadziej, a barwność tej postaci można było wyraźniej zaznaczyć.
Cieszę się, że taki spektakl powstał. Juliusz Osterwa dawno zasługiwał na przedstawienie teatralne jako rodzaj uhonorowania. Życzę twórcom spektaklu jak najdłuższej obecności Marzyciela na scenach teatralnych w całej Polsce.
 
 
       
                                           
                                          