Za publiczne pieniądze zafundowano teatralny festiwal finansowym elitom miasta. Będą miały okazję nawiązywać nowe kontakty we własnym gronie, w którym nie będzie zwykłych zjadaczy chleba, użytkowników fiatów punto, rowerów i komunikacji miejskiej - pisze Igor Strapko w Krytyce Politycznej.
Doczekaliśmy się w Kaliszu pięknego Jubileuszu! "My"? Ludzie głodni teatru, uczący się, pracujący, renciści i emeryci? Niestety, dla porażającej większości z nas rozpoczynające się właśnie 50. Kaliskie Spotkania Teatralne to nie czas dorocznego świętowania, przeciwnie - to moment upokorzenia. Cena karnetu na KST to - bagatela! - 1300 (słownie: tysiąc trzysta) złotych. Miesięczne zarobki niejednej i niejednego z nas są niższe od tej kwoty. "Czy można najeść się kulturą, albo czy okazując karnet w energetyce nie będę musiała płacić rachunków?" - pyta członkini grupy "Nie jestem miliarderem/ką i nie wybieram się na KST" na portalu Facebook.com. Ceny na poszczególne spektakle grane podczas KST są wielokrotnie wyższe niż na ich macierzystych scenach. Dla przykładu: bilet na spektakl Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" [na zdjęciu] w reżyserii Grzegorza Jarzyny kosztuje 160 zł. W warszawskim Teatrze Rozmaitości oglądać go można na