Książka Marianny Lis Wayang. Jawajski teatr cieni zaspokaja potrzeby czytelnika na wielu poziomach. Przede wszystkim – przywołuje syntetycznie słabo znaną w Polsce historię interesującego autorkę regionu Indonezji, wyspy Jawa, wskazując punkty zapalne, momenty niejasne i długofalowe reperkusje kolonizacji - pisze Hubert Michalak w portalu Teatrologia.info.
Ponadto celnie wdraża w każdy poruszany przez badaczkę temat (od warunków historycznych przez polityczne i społeczne aż po artystyczne) i klarownie przeprowadza przez nie, dzięki czemu nawet laik poczuje się pewnie podczas lektury. Do tego błyskotliwie analizuje i mocuje w lokalnych (a niekiedy również globalnych) realiach analizy i przywołania przedstawień teatru cieni, umiejętnie mieszając terminy i pojęcia dalekowschodnie i bardziej swojskie. Wreszcie też – opowieść o jawajskiej, z ducha proteuszowej praktyce artystycznej, okraszona została setką fotografii lalek, budynków, przestrzeni, kulis, warsztatów pracy i samych przedstawień – obrazy dopowiadają to, czego słowa nie mogą wypowiedzieć.
Lis postawiła sobie niesamowicie ambitne zadanie, by opowiedzieć na niespełna trzystu stronach możliwie kompletną historię jawajskiego teatru cieni oraz naszkicować jego współczesne nurty. W swojej akademicko skonstruowanej pracy przywołuje najważniejsze postaci zaangażowane w funkcjonowanie tej gałęzi sztuki, przybliżając obrazy opisuje przedstawienia, omawia techniczne i duchowe przygotowania do spektakli, budując dzięki temu szerokie i pozbawione kulturowych uprzedzeń spektrum współczesnego wayangu. Powiedzieć, że udało jej się zrealizować zamiar – to nie powiedzieć nic. Czytelnik otrzymuje dzieło syntetyczne, zwarte, okraszone setkami przypisów, cytatów i odniesień, okraszone precyzyjnie ilustrującymi omawiane zagadnienia fotografiami. Uporządkowana i zgodna z współczesnym stanem badań narracja została elegancko podana i sumiennie zredagowana, dzięki czemu dodatkowo zyskała na jakości (redakcja: Sławomir Królak).
Książka Lis, co nie ulega wątpliwości, wyrosła z zachwytu i fascynacji formą i treściami wayangu. Autorka nie daje się jednak zwieść emocjonalnym uniesieniom. W podporządkowanej akademickim wymogom pracy emocje zostały wyciszone na rzecz kontekstów, bez których lektura nie byłaby kompletna i czytelna dla odbiorcy. Ten ostatni nigdy nie jest zostawiony z zagadnieniem sam: autorka powoli rozwija barwny kobierzec dalekowschodniego teatru, dawkuje wiedzę, nawiązuje, stosuje narrację wynikową, umiejętnie przechodzi od jednego elementu do kolejnego. Na plan pierwszy wydobywa się jej niewątpliwy talent analityczny i umiejętność opowiadania historii: Wayang… czytać można w równej mierze jak wciągającą historię kultury Jawy (ze szczególnym uwzględnieniem aspektów wpływających na sztukę performatywną), jak i jako drobiazgową i nieustannie na nowo kontekstualizowaną opowieść o tym, jak, po co, dla kogo i w jakim kontekście powstaje przedstawienie cieniowe. A aspektów tych jest całe mnóstwo.
Autorka przywołuje dziesiątki pojęć precyzyjnie opisujących elementy teatralnego świata Jawy. Z niektórymi z nich (jak dalang, kayon/gunungan czy gamelan) polskie ucho jest oswojone, inne (np. kelir, perang albo sungging) brzmią obco i trzeba wykonać pewną pracę, by się z nimi oswoić. Szczęśliwie każde z określeń objaśnione zostało w dołączonym do książki, esencjonalnym słowniku (tom został również uzupełniony o obszerną bibliografię i listę obejrzanych przez autorkę przedstawień, co dodatkowo wzmacnia wiarygodność wywodu). W oparciu o przykłady Lis referuje strukturę, dynamikę oraz chronologiczną, społeczną i (co niezwykle istotne) polityczną zmienność przedstawień cieniowych, umieszczając je na tle historycznych przemian społecznych. Opowieść staje się dzięki tym zabiegom jednocześnie kompletna (sięga od niknących w niepewnej przeszłości korzeni wayangu do współczesnych zespołów, ze szczególnym uwzględnieniem Papermoon Theatre) i otwarta (wybiega w przyszłość, szkicując potencjały tego nurtu teatralnego). W całości dowodzi siły i wagi teatru lalek, często schowanego za teatrem dramatycznym. Jak czytelnie pokazuje Lis, nie tylko aparatura naukowa znakomicie służy lalkom, ale też osobista narracja do nich przystaje, emocje zaś, które ten teatr budzi, mogą być skutecznie transmitowane od autorki do czytelnika. Wypada tylko życzyć sobie kolejnych teatrologicznych książek o podobnej jakości, zrodzonych z fuzji akademickiego namysłu, osobistych doświadczeń i żywiołowej pasji.
Wśród dziesiątek anegdot inkrustujących opowieść główną łatwo się zgubić – albo przytrzymać jednej z nich. Nośne, niesamowicie interesujące i zasługujące na osobne studium są rozsypane po całym tomie wzmianki o wpływie kolonizatorów na sztukę wayang. Rezonują z nimi opowieści o glokalizacji i jej jednocześnie ożywczym i destrukcyjnym wpływie na historyczne i współczesne gałęzie wayangu (w tym kontekście poruszające są opowieści o spektaklach ruszających w międzynarodowe tournées, np. związane z festiwalem bielskim anegdotyczne wspomnienia przywołane w Zakończeniu). Wciągające akapity poświęcone pierwszym próbom referowania tego teatru w polskim piśmiennictwie walczą o miejsce na podium z syntezą najnowszych nurtów (jak wayang hip hop). W bogactwie odniesień i przytoczonych detali każdej czytającej osobie zalśni inny fragment. Mnie nośna wydała się opowieść o spektaklach nagrywanych na kasety magnetofonowe, która prostym skrótem zobrazowała potrzebę obcowania ze sztuką. Po walkach holendersko-indonezyjskich, po 1949 roku, uruchomione na szeroką skalę transmisje wielogodzinnych spektakli przez radio nie docierały do wszystkich, z uwagi na ceny odbiorników radiowych. Szybko więc rozwinęła się poboczna gałąź lokalnego biznesu polegająca na sprzedawaniu nagrań spektakli na kasetach magnetofonowych. Jak twierdzi autorka, zarówno audycje radiowe jak i nośniki audio do dziś są popularnymi protezami żywego teatru (co każdemu, kto ma choćby blade pojęcie o kształcie spektakli wayang, musi wydać się sporym zaskoczeniem).
Liczba przytoczonych detali przyozdabiających narrację i drobiazgów doprecyzowujących myśl wiodącą jest imponująca. Opublikowany efekt wieloletniej pracy i pogłębionych badań w terenie jednocześnie obezwładnia liczbą narracyjnych intarsji i budzi potrzebę samodzielnych dalszych poszukiwań. Co trzecie zdanie zachęca do osobistego namysłu, co drugi przypis – do samodzielnej konfrontacji ze źródłem, fotografie wyzwalają potrzebę poszukiwania następnych obrazów, a nazwiska kompulsywnie domagają się uruchomienia wyszukiwarki internetowej. Być może idealną formą wydawniczą dla tego tomu byłby interaktywny hipertekst wspierający odbiorców w lekturze. Póki co – musi wystarczyć papier i komputer, najlepiej na jednym biurku.
Badania historycznej i współczesnej kultury i sztuki indonezyjskich wysp możliwe były, co autorka niejednokrotnie podkreśla, dzięki stypendium indonezyjskiego programu Darmasiwa oraz współpracy Ambasady Indonezji w Polsce. Książka Lis w piękny, pełny sposób udowadnia, jak ważne jest wspieranie i finansowanie badań i pracy intelektualnej. Wiedza o teatrze cieni w Polsce dzięki tej pozycji stała się bogatsza, bardziej kompletna i pełniejsza.
Marianna Lis, Wayang. Jawajski teatr cieni, Wydawnictwo Tako, Warszawa-Toruń 2019