"Koniec to nie my" w reż. Marcina Libera w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.
Lektura dramatu Carstena Brandaua "Koniec to nie my", który ukazał się w jednym z ostatnich numerów "Dialogu", nie była olśnieniem. Tym większa była ciekawość, co z tak wydawałoby się "kruchym" dramatycznie tekstem zrobi Marcin Liber na małej scenie Teatru Studio. I udało się. Przede wszystkim stworzyć pulsującą życiem rzeczywistość, która kipi od emocji i daje szansę zastanowienia się nad tym, czym może stać się miłość, dobro, zło, odpowiedzialność w kontekście historii nawiązującej do słynnego aktu terrorystycznego. Choć, biorąc pod uwagę perspektywę kata i ofiary, czy też w aspekcie dekalogu, przecież nie tylko. Zresztą dla Libera sam tekst staje się jedynie punktem wyjścia do stworzenia teatralnej struktury, dynamicznej formy narracji, dużo bardziej wyrafinowanej. Sztuka dzięki rewelacyjnej Lenie Frankiewicz, a także towarzyszącym jej Marcinowi Bosakowi i Mirosławowi Zbrojewiczowi, jest precyzyjnie skonstruowaną partyturą r