Koniec sezonu teatralnego zawsze skłania do gruntownych przewartościowań. Warto skorzystać z okazji i na nowo ustawić bardziej odpowiadające rzeczywistości hierarchie - pisze Jacek Wakar w Dzienniku.
Wystarczy wielkie nazwisko reżysera, by każde jego przedstawienie niezależnie od jakości obwołać arcydziełem. Monograficzne festiwale urządza się artystom bez prawdziwego dorobku, nie bacząc na to, że uznani twórcy nie mają szans na takie zaszczyty. W ten sposób grupy wybranych decydują o kształcie życia teatralnego kraju przy milczącej zgodzie tych wszystkich, do których należą istotne decyzje. Ich dyktatowi poddają się nawet ci nieprawomyślnie myślący, obawiając się medialnej nagonki lub środowiskowej anatemy. Obrazek z ostatniej niedzieli. Scena kameralna krakowskiego Starego Teatru. Trwa druga część obwołanego wydarzeniem przesuwającym granice tradycyjnego spektaklu "Factory 2", nazwanego przez Krystiana Lupę bez przesadnej skromności "zbiorową fantazją na temat twórczości Andy'ego Warhola". Celebra nicości. Na wielkim ekranie rozwalona na gigantycznym fotelu Iwona Bielska - monstrualna w rozdętym do granic możliwości monologu trawionej k