XXVIII Warszawskie Spotkania Teatralne. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Właśnie taka refleksja, którą zawarłam w tytule, towarzyszy mi po obejrzeniu spektakli pokazanych w ramach zakończonych wczoraj Warszawskich Spotkań Teatralnych. Zasadniczo dzisiejszy teatr funkcjonujący w Polsce wyraźnie zdeklarował się jako tuba rządowa, antyprawicowa i antykatolicka. Druga zaś moja refleksja wiąże się z pytaniem: jakie kryteria zadecydowały o doborze repertuaru festiwalu? Zaprezentowane spektakle wskazują na to, że były to kryteria niemające nic wspólnego ze sferą artystyczną. Jeśli przyjrzeć się temu chłamowi, to tzw. kryteria rysują się wyraziście: 1) tylko jedna opcja ideologiczna (liberalno-lewacka i lewacko-liberalna z kierunkiem na marksizm), 2) względy towarzyskie (czytaj: kumplowskie), 3) preferencje homoseksualne. Wszystkie trzy punkty jak naczynia połączone splatają się w tym festiwalu w jeden megapunkt, dobitnie pokazujący, kto zawłaszczył dziś przestrzeń życia teatralnego i komu to ma służyć. Na pewno nie Pola