Lubelski teatr lalek ma dość siedziby na Starym Mieście. "Już tak nie możemy. Wstyd nam" - tak w uproszczeniu można streścić oświadczenie Teatru Andersena, który tłumaczy dziwiącym się mieszkańcom dlaczego chce opuścić swoją siedzibę - pisze Dominik Smaga w Dzienniku Wschodnim.
Niewielu lublinian rozumie nasz problem, bo przez dziesiątki lat próbowaliśmy tuszować, zaklejać i pokrywać problemy naszej siedziby - przyznaje teatr w oświadczeniu rozesłanym mediom. - Bardzo niewielu widziało, jak przez dziurawy dach przecieka woda lejąc się przez dwa piętra, jak nasi mali widzowie stoją na przerwie w kolejkach do toalety, jak wyciągają szyje by zobaczyć, co dzieje się na scenie, kiedy jakiś większy kolega siadł w rzędzie przed. Teatr Andersena od 63 lat działa w pomieszczeniach klasztoru oo. dominikanów. - Pracownicy przez całą jego historię siedzą w biurach bez okien, z odpadającym od wilgoci tynkiem - czytamy w oświadczeniu, w którym ekipa przypomina, że na 168 miejsc na widowni przypada jedna umywalka. Że brakuje odpowiedniej wentylacji, a niepełnosprawne dzieci trzeba wnosić na wózkach. - Jednocześnie cały budynek, z wyjątkiem sali widowiskowej, nigdy nie był przystosowany pod względem przepisów BHP i przeciwpożarowy