Atmosfera była nerwowa i parna. Smokingi i wieczorowe toalety obok marynarek w ciapki i sweterków: premiera! Gaszenie świateł, dyrygent, brawa i zaczęto uwerturę, jak gdyby dyrygent bał się prowadzić, a orkiestra bała się grać ją. Pewno rzeczywiście tak było i nie bez racji! Ostatni raz na scenie warszawskiego Teatru Wielkiego, zanim zburzyli go hitlerowcy, grano Wagnera przed bez mała czterdziestu laty. Był to również "Tannhäuser", wznowienie 24 marca 1936 r. Zaś po raz pierwszy słyszano dzieło w Warszawie przed blisko stu laty, w 1883 r. i jeszcze w tamtym wieku na deskach Wielkiego śpiewali przesławni bracia Jan oraz Edward Reszke, uznani za najwybitniejszych wagnerzystów epoki. Potem przyszło pokolenie kolejne niezrównanych odtwórców trudnej sztuki maga z Bayreuth, już pod batutą Emila Młynarskiego: Helena Zboińska-Ruszkowska, Janina Korolewicz-Waydowa, Wanda Wermińska, Ignacy Dygas, Stanisław Gruszczyński. Dawano spektakl w 1923 r., kiedy par
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka, nr 9