EN

13.12.2008 Wersja do druku

Tajemnica sukcesu

Powiedz mi, czy lubisz Janusza Głowackiego, a powiem ci, kim jesteś. Jeśli nie lubisz, na pewno jesteś frustratem bez talentu, gburem bez uroku. Cóż, lubię Głowackiego, lecz to żadna zasługa - o filmie "Depresja Mona Amour" Rafała Mierzejewskiego, opowiadającym o autorze "Kopciucha", pisze Krzysztof Kłopotowski w Rzeczpospolitej.

To mistrz nieśmiałego wdzięku. Świadomy swych zalet maestro ironii. Uczynny, skromny, grzeczny łatwo rozbraja zazdrość mężczyzn, kobietom pozwala marzyć. Ciepłem sukcesu ogrzeje każde pomieszczenie zamknięte. W przestrzeniach otwartych przyciągnie uwagę młodzieńczą posturą starca, który zaparł się w chłopcu. Słowem - Głowa. Biada biografowi, jeśli da się nabrać na te czary. Wolno towarzystwu wielbić to, co wydało z siebie najlepszego. Jednak nie wolno krytykowi godnemu tego miana. Stało się tak onegdaj, na pokazie filmu "Depresja Mona Amour" Rafała Mierzejewskiego. W kinie LAB na Zamku Ujazdowskim w Warszawie publiczność już sama z sobą czuła się doskonale, cóż dopiero z Głowackim. Poczym zaczął się reportaż kręcony mozolnie bez większych pieniędzy i idei, co chce się powiedzieć prócz rejestru światowej kariery bohatera. Owszem, jest godna szacunku, ale skąd się bierze? Na pewno z talentu i pracy, lecz to tylko trzy czwarte sukc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tajemnica sukcesu

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 291

Autor:

Krzysztof Kłopotowski

Data:

13.12.2008