- Nie wierzę w śmierć dramaturgii. Dużo było już tych śmierci od antyku. Palono teatry, kościół przeklinał aktorów, przyszło kino i ogłosiło śmierć teatru, to samo zrobiła telewizja. A scena nadal żyje. Nabieram przekonania, że zdolność ciągłego odradzania się jest immanentną cechą sztuki. Jak okropny by nie był ustrój, nic nie jest w stanie tej cechy zabić - mówi rosyjski reżyser LEW DODIN.
Spektakl "Król Lear" mistrza rosyjskiego teatru Lwa Dodina, który otworzył XI Festiwal Szekspirowski, był objawieniem. Wybitny reżyser mówi "Dziennikowi" o swej teatralnej pasji i o tym, że zdolność odradzania się jest immanentną cechą sztuki. Lew Dodin to jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów teatralnych. Od 1983 r. sprawuje urząd dyrektora artystycznego Małego Teatru Dramatycznego w Sankt Petersburgu. Jest laureatem wielu nagród, m.in. Laurence Oli-vier Award, Państwowej Nagrody Złotej Maski, Europejskiej Nagrody Teatralnej oraz Nagrody Prezydenta Rosji. "Król Lear" jest najnowszą premierą Małego Teatru i pierwszą w karierze Dodina sztuką szekspirowską. Z tym spektaklem Lew Dodin przyjechał na odbywający się właśnie w Gdańsku XI Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski. TADEUSZ DĄBROWSKI: Twierdzi pan, że "głównym celem teatru powinna być obrona człowieka", a jednocześnie, że "sztuka nie jest w stanie dać człowiekowi szczę�