XIV Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Teatrze.
Rok temu było inaczej. Na XIII Festiwal Szekspirowski udało się zaprosić The Wooster Group z ich "Hamletem". Spektakl sprowokował skrajne opinie, ale trudno go było nie uznać za ciekawą ilustrację tego, jak kamerami, projekcjami i slajdami można dziś budować przedstawienie. Na tym właśnie polegała inność ubiegłorocznego festiwalu. Chciał być reprezentatywny w pokazywaniu pewnej tendencji czy kierunku teatralnych poszukiwań. Sęk w tym, że to kosztuje. Na sprowadzenie amerykańskiego zespołu wydano tyle, że na resztę wyciągano już pieniądze z tylnej kieszeni. Festiwal był przez to uboższy, ale - paradoksalnie - ciekawszy. Miał swoją linię i to odróżniało go od wcześniejszych gdańskich spotkań z Shakespeare'em. W tym roku miało być podobnie - organizatorom marzyło się, by tym razem pokazać, jak Shakespeare bywa interpretowany w konwencji cyrku. Marzenie rozbiło się jednak o fundusze. Może zresztą nie ma aż tak bardzo czego żałować? C