„Romeo i Julia is not dead” w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Michał Centkowski w „Przeglądzie".
Michał Siegoczyński przygotował w Teatrze Wybrzeże autorską, współczesną wersję „Romea I Julii” w poetyce gangsterskiego komediodramatu i neonowej estetyce New romantic.
Problem gdańskiej inscenizacji to myślowa płycizna objawiająca się słabym, oględnie mówiąc, scenariuszem. Siegoczyński łączy w nim fragmenty z Szekspira z pretensjonalnymi frazesami na temat związków, miłości, wojny, polityki, dobra i zła. W rezultacie oglądamy zlepek scen sprawnie zmontowanych acz częstokroć bezsensownych - jak ta w której włoski faszysta tańczy z Maryją Dziewicą. Wariacja na motywach kanonicznego dramatu zmienia się nie do końca zamierzony pastisz.
Jest w tym spektaklu kilka momentów zabawnych, choć jest to humor zdecydowanie niewyszukany. Bronią się wyłącznie ci, którzy tego, co mówią ze sceny, nie traktują poważnie - choćby Karolina Kowalska w roli szalonej Niani czy Robert Ciszewski jako błędnie zakochany Benwolio.