Opera na Zamku w Szczecinie serdecznie zaprasza na najbliższy weekend na wznowienie opery „Trubadur” G. Verdiego w reżyserii Barbary Wiśniewskiej, pod kierownictwem muzycznym i batutą Jerzego Wołosiuka.
„Trubadur” to potężne arcydzieło. Muzyczna dramaturgia oparta na ostrych kontrastach oraz błyskotliwość partii wokalnych fascynują publiczność, a to czyni tę operę jedną z najczęściej wystawianych.
„Trubadur” Giuseppe Verdiego w interpretacji Barbary Wiśniewskiej to opowieść o tym, jak decyzje poprzednich pokoleń definiują życie współczesnych. Możemy tu mówić o transmisji traumy, chorobie która przechodzi z przodków za pomocą słów i czynów, niewykrywalna i żarłoczna. W pierwszej scenie poznajemy fragmenty opowieści z przeszłości, która motywuje główne postaci: Hrabiego oraz trubadura Manrico i jego przybraną matkę – Azucenę. To jednak nie na źródle traumy – wydarzeniu owianym aurą tajemnicy, które rozdzieliło dwóch braci, Hrabiego i Manrico skupia się kompozytor, ale na tym, do jak tragicznych skutków prowadzi wypełnianie urojonego nakazu zemsty. Czy tak tragiczna historia może mieć jakąkolwiek konstruktywną wymowę? Być może to opowieść o tym, że powinniśmy dążyć do zatrzymania toksycznego koła uruchomionego przez przodków? Jako społeczność być może taką opowieść powinniśmy snuć ku przestrodze.
Barbara Wiśniewska, reżyser: „Trubadur” to opowieść o miłości, o zemście, o rodzinie i traumie rodzinnej, o tym, jak działania poprzednich pokoleń wpływają na kolejne… O tym, jak dzieci muszą mierzyć się z tym, co zrobili ich rodzice, o tym, czym jest przeznaczenie. Opowiemy Państwu historię Manrika i Hrabiego Luny, dwóch mężczyzn zakochanych w jednej kobiecie, Leonorze, historię Azuceny, przybranej matki Manrika, która została przez swoją matkę obarczona koniecznością dokonania zemsty. Zapraszamy do świata emocji naszych bohaterów, przez które przeprowadzać będzie chór – społeczność, plemię, który jak w greckiej tragedii obserwuje, uczestniczy, sprawdza, patrzy, pomaga, wspiera, czasem po prostu daje przestrzeń. Rzecz się dzieje współcześnie. Jest to opowieść o sile relacji zarówno miłosnych, jak i rodzinnych, opowieść o indywidualnej pamięci. Odeszliśmy od myślenia historycznego, militarnych potyczek. Próbujemy opowiedzieć historię intymną, wyjaśnić psychologiczne motywy postaci, zderzyć widza z prawdą na temat emocji, toksycznych bądź nie. Staraliśmy się przeprowadzić Państwa przez tę historię tak, żeby zarówno zrozumieć ją w sensie literalnym, ale również żeby podążać za naszymi głównymi bohaterami i za ich emocjami, żeby móc połączyć się z tą czwórką: Azuceną, Manrikiem, Hrabią i Leonorą. Dwóch braci, którzy nie wiedzą o swoim istnieniu, kobieta zakochana w jednym z nich, tak naprawdę będąca w jakiejś relacji z obydwoma. Azucena, przybrana matka Manrika i trauma rodzinna, która za tym wszystkim stoi, która zapoczątkowała całą tę historię. Sytuacja między matką Azuceny a ojcem Hrabiego, traumatyczne wydarzenie rozpoczynające ten wir, to koło, tę sytuację. W naszej inscenizacji postawiliśmy bardzo na chór, tak jak chór jest ważny w partyturze, tak chór jest również ważny dla nas scenicznie. Nie ukrywaliśmy go, tylko eksponowaliśmy jako ciało zbiorowe, jako siłę, moc, społeczność. Chór wspiera naszych bohaterów, pomaga, kieruje ich i przekierowuje w ich działaniach.
Marcin Cecko, dramaturg: To, jak postępują ze sobą bohaterowie w kontekście miłości, bo to ona ich troje ze sobą łączy, wynika z tego, co wmówiły im osoby, które się nimi opiekowały. Leonora, która nie ma tego bagażu i to widać w tej postaci. Leonora pragnie kochać i być kochaną, być może pragnie trochę żarłocznie, ale nie ma innego celu, nie manipuluje jak Azucena czy hrabia. Na Manricu ciąży niestety nakaz zemsty i to przez nią rzecz nie ma pozytywnego finału. Hrabia również jest uwikłany w historię swojego ojca. Tak właśnie przeszłość rządzi tą historią. To jest coś takiego, nad czym chyba w drugiej połowie XX wieku zaczęliśmy się zastanawiać: jak trauma może być przenoszona na naszych rodziców, a z rodziców na nas. I być może, nawet jeśli traktujemy nasze życie indywidualnie i jesteśmy tu i teraz, to jednak nie da się ukryć, że czasami pewne wątki są genealogiczne, że ten ciężar gdzieś jest zrzucony. Tak jak ciężar zrzucony przez Azucenę na Manrika, ta ciągła prośba „pomścij mnie”, to wyzwanie do broni, i to, w jaki sposób Hrabia, poszukując swojego brata, tak naprawdę go zabija, bo też jest w jakiejś obietnicy złożonej swemu martwemu ojcu.
Szczecińska inscenizacja „Trubadura” została nominowana do nagrody publiczności „Bursztynowy Pierścień”. Do tej nagrody w kategorii najlepsza aktorka nominowana jest także Ewa Zeuner (Azucena). Plakat” do opery „Trubadur” (fot. Bartek Warzecha, oprac. graficzne Michał Dąbrowski) otrzymał brązowy medal w tegorocznym prestiżowym Konkursie Klubu Twórców Reklamy. Konkurs Klubu Twórców Reklamy to przede wszystkim święto kreatywności i twórczej odwagi, w którym doceniana jest wyrazista komunikacja, niestandardowe i przełamujące konwencję idee oraz aktualność użytych narzędzi, mediów i tematów.